sobota, 1 marca 2014

Rozdział Ostatni / 22






   Rytmiczny dzwonek telefonu spowodował to, że musiałam wstać wcześniej. Nie bez powodu ustawiłam sobie budzik na szóstą rano, ponieważ miałam dziś wiele spraw do załatwienia. Po pierwsze muszę pójść do pracy, by przekazać materiały szefowi do najnowszego numeru „London Time”. Nie powiem, napracowałam się przy tym. Musiałam spędzić dużo czasu w miejskiej bibliotece, jak i szukać informacji w Internecie na temat archetypu herosa w dzisiejszych czasach. Ale udało mi się. Na stażu jestem już ponad 2 tygodnie, a czuję się, jakbym pracowała tam od zawsze. Chociaż Matt- mój szef jest naprawdę kapryśny i surowy to wierzę, że tylko i wyłącznie, dlatego, bo w taki sposób dba o wysoką czytelność gazety. Jest zaledwie o kilka lat straszy ode mnie, a ma za sobą taki bagaż doświadczeń, że przy nim czuję się naprawdę niedojrzale. Ale podoba mi się to uczucie, ponieważ bycie pod jego skrzydłami, odkrywa we mnie nieznane dotąd cechy mojej osobowości. Uwielbiam, kiedy widzę grymas na jego twarzy, lub delikatne poirytowanie, jak napiszę drobny artykuł, co najmniej na poziomie podstawówki. On doskonale już wie, jakie są moje możliwości i na co mnie stać. Co tydzień mamy zebrania zespołu redakcyjnego. Wtedy Matt zawsze musi pokazać swoją męskość i twardą rękę. Tak naprawdę w firmie pracują dużo strasi pracownicy, którzy z pewnością chcieliby go wygryźć. Dlatego podziwiam go za stanowczość, której mi niestety brakuje.
   A poza tym dzisiaj jest ten wielki, ważny dzień. Tydzień temu przyszła mi sukienka, którą uszyła dla wszystkich druhen projektantka Perrie. Jestem zachwycona, ponieważ nigdy w życiu nie widziałam czegoś tak zdumiewającego. Tak, więc czeka mnie dzień na pełnych obrotach. Do tego fryzura, makijaż, a co najgorsze, przez najbliższe godziny muszę ćwiczyć utrzymywanie uśmiechu na mojej twarzy. Bo to nie lada wyzwanie sprawiać wrażenie szczęśliwej, kiedy tak naprawdę się nie jest. Ale mam za zadanie sprawiać takie pozory. W końcu będzie mnóstwo osób i na pewno dziennikarze. Tego typu przyjęcia przyciągają ich jak magnez. Zapewne będę jednym z ich głównych tematów, jako była dziewczyna Liama.
Dzisiaj będzie pożegnanie, najcięższe, jakie mnie czeka. Muszę odejść od ludzi, którzy niespełna miesiąc temu byli moim uzależnieniem, wytchnieniem, paliwem napędowym. To ostatni raz, kiedy ich wszystkich zobaczę. Harrego,Nialla, Perrie i resztę jakże bliskich, a tak dalekich osób. Wiem jedno. Człowiek popełnia błędy, także takie, od których powinien, a nawet musi się uwolnić.
O godzinie za dziesięć ósma rano byłam już gotowa do wyjścia. Wystarczyło, że założyłam tylko swój bordowy płaszczyk i mogłam udać się do redakcji. Wychodząc na zewnątrz przywitał mnie cieplutki wiaterek i promienie słoneczne, które delikatnie ogrzewały moją twarz. Ptaki pięknie śpiewały, tworząc przy tym najlepszą muzykę dla moich uszu. Od razu pomyślałam, że to dobry znak, że nawet pogoda jest mi przychylna. Nie mogłam wytrzymać i z radości zaśmiałam się sama do siebie.
-A, kto to ma taki dobry humor?- Zapytał Adam, który stał na przystanku i wyczekiwał na autobus.
-Myślę, że ja!- Odpowiedziałam stanowczo i uściskałam przyjaciela na powitanie. Niestety nie dało się zauważyć, że ginie w oczach. Z tygodnia na tydzień był coraz chudszy, a wyraz jego twarzy nie mówił nic dobrego.
-Gdzie wybierasz się tak z rana?- Zapytał
-Muszę podwieźć materiały do gazety szefowi. A ty? Masz coś szczególnego w planach?- Dopytywałam.
-Trochę pochodzę po mieście, odwiedzę ulubione miejsca, bo za tydzień, przez co najmniej miesiąc, góra dwa będę w szpitalu. Badania i te sprawy.
-Nie brzmi dobrze, ale jeśli to może Ci jakoś pomóc…- zawiesiłam głos.
-Wątpię… Już wypadają mi włosy. Sam siebie już nie poznaje w lustrze.
-Dla mnie i tak jesteś najprzystojniejszym mężczyzną na świecie- próbowałam jakoś go pocieszyć.
-Jasne!- Uśmiechnął się delikatnie- A potem, co masz w planach? Może wybierzemy się razem na kawę? –Zapytał
-Chętnie, ale dziś nie mogę. Po południu idę na przyjęcie weselne Zayna i Perrie.
-Naprawdę?- Adam otworzył szeroko oczy ze zdziwienia- Poradzisz sobie? Wiesz, kto tam będzie…
-Liam, tak, zdaję sobie sprawę, ale idę tam dla Perrie. Osobiście, dla mnie nie będzie go tam. Już skończyłam rozdział związany z nim- odpowiedziałam stanowczo.
-Skoro tak uważasz… To życzę Ci dobrej zabawy i ostrożnie z alkoholem- zaśmiał się pod nosem.
-Nie dziękuję!
Po chwili przyjechał nasz autobus do centrum. Na miejscu byłam już po dziesięciu minutach, więc na nic nie czekałam i od razu poszłam do biura Matta. Niestety atmosfera, jaka panowała w redakcji nic dobrego nie wróżyła. Wszyscy byli podenerwowani, do tego stopnia, że nikt nie chciał zamienić ze mną ani słowa. Dopiero, kiedy zobaczyłam moją koleżankę powiedziała mi, że szef jest dziś w kiepskim humorze i lepiej go nie denerwować. Nie brzmiało to dobrze. Wiedząc, że za chwilkę muszę do niego podejść, a nie byłam pewna czy moje materiały mu przypadną do gustu. Czułam skurcze w brzuchu. Jednakże, po kilku głębokich wdechach i wypowiedzianych w myślach modlitwach postanowiłam wejść do jego biura.
-Dzień Dobry! Przyniosłam materiały do najnowszego artykułu- powiedziałam szeptem i położyłam je na biurku, chcąc jak najszybciej stamtąd wyjść.
-Poczekaj!- Powiedział ostro, i kontynuował swoją rozmowę przez telefon.
Przysłuchiwałam się jego rozmowie, choć przypominała ona bardziej wrzask, niż miłą konwersacje. Aż bałam się wyobrazić sobie, jak musiałby się zachowywać, kiedy byłby naprawdę wściekły. Wiem na pewno jedno, jego dziewczyna a pewno nie ma z nim łatwo.
-Cześć Karolina, wybacz, ale musiałem dokończyć rozmowę. Dzwonił mój ojciec- powiedział nieco łagodniejszym głosem.
-Tak rozmawiasz z ojcem?- Zapytałam ze zdziwieniem.
-Z nim nie można inaczej. A pro po, właśnie poinformował mnie że muszę wyjechać do Nowego Yorku na dwa lata i zająć się prowadzeniem amerykańskiego „New York Time” . Cudownie, prawda? Dopiero, co tutaj stanąłem na nogi, prowadzę najlepiej sprzedające się czasopismo w Wielkiej Brytanii, a teraz nagle mu tatuś wszystko przewraca do góry nogami- powiedział to z ogromnymi wyrzutami sumienia, po czym schował twarz w dłonie.
-On chce dla Ciebie jak najlepiej. Może wie, jaki sukces osiągnąłeś tutaj i chce, abyś tak samo w Nowym Yorku zrobił taką rewolucje- próbowałam go w pewien sposób pocieszyć.
-A, co gorsze ty lecisz ze mną…- posłał mi sztuczny uśmiech.
-Ja? Nie rozumiem to jakaś pomyłka. Po co?- Zapytałam z niedowierzaniem.
-Jako moja asystentka i nowa stażystka w „New York Time”. Zadowolona?
-Ale ja nie mogę, to aż dwa lata. Dlaczego akurat ja?
-Ponieważ tak mój ojciec sobie zażyczył. Chce bym pojechał z jakiś stażystą bądź stażystką. A, że ty, jako pierwsza podsunęłaś mi się na myśl, więc wypadło na Ciebie.
-Ja… Nie wiem, co powiedzieć.
-Najlepiej się zgódź. A teraz podam Ci powody, dlaczego powinnaś pojechać. Po pierwsze zyskasz doświadczenie, po drugie taka szansa już nigdy się nie powtórzy, po trzecie nie masz wyjścia, bo inaczej Twój staż skończy się właśnie dzisiaj.
   Zatkało mnie. Miałam podjąć trudną decyzje wciągu jednej sekundy, to nie wykonalne. Byłam między młotem a kowadłem. Jeśli nie pojadę, stracę szansę na prace w swoim wymarzonym zawodzie. Z kolei, jeśli pojadę, na dwa lata opuszczę rodzinę i przyjaciół.
-Dobrze, zgadzam się- odpowiedziałam stanowczo, zdając sobie sprawę, że muszę zaryzykować. Rodzice zrozumieją, przyjaciele także, więc nikt mnie tu nie będzie trzymał.
-Doskonale. W więc idź szybko do domu i się spakuj, bo dziś o trzeciej w nocy wylatujemy- dodał Matt, spoglądając na swój zegarek.
   Nic już nie mówiłam, bo kompletnie zabrakło mi śliny w ustach. To wszystko działo się tak szybko, że mój rozum tego nie ogarniał. Dopiero, kiedy byłam u fryzjera zdałam sobie sprawę, że wyjeżdżam za kilkanaście godzin.  Więc na weselu Perrie, nie będę do białego rana. Kiedy wracałam do domu z już gotową fryzurą, nerwowo zaciskałam zęby. Nie wiedziałam czy jestem gotowa na takie wyzwanie. Pierwsze, co zrobiłam to poinformowałam rodziców. Początkowo nie byli zadowoleni i zdecydowanie byli na „nie”. Ale po dłuższym namyśle stwierdzili, że taki wyjazd i praca w „New York Time” wzbogaci mnie o nowe doświadczenia i przeżycia, które na pewno będę pamiętać w przyszłości. Oczywiście musiałam im obiecać, że co najmniej raz na pół roku będę do nich przylatywać, często dzwonić i dobrze się odżywiać.
   Kiedy wszystkie emocje opadły, a moja ogromna walizka była już gotowa by wyjechać w daleką i długą podróż, mogłam zabrać się za przygotowania. Zrobiłam dość delikatny i naturalny makijaż, gdyż sukienka pełniła tutaj najważniejszą rolę. [ LINK ]Fryzura z kolei była tutaj dopełnieniem całej kreacji. [LINK] Byłam już gotowa i jak na razie nie odczuwałam żadnego strachu. Stanęłam przed lustrem i po prostu zaczęłam wierzyć w to, że od dziś wszystko będzie dobrze. Znów się poczułam silna, bo wiedziałam, że na moje osobiste szczęście pracuję tylko ja, nikt więcej. To ja jestem kowalem swojego losu.
   Kiedy podjechałam taksówką pod Kościół Świętego Jospeha, dookoła było pełno dziennikarzy. Jako że druhny miały być pół godziny wcześniej, gości weselnych jeszcze nie było. Poprosiłam taksówkarza by podjechał od tyłu Kościoła i tam mnie wysadził. Weszłam do świątyni i oczom nie mogłam uwierzyć. Wszędzie były piękne białe lilie, w połączeniu z pudrowymi różyczkami, które idealnie komponowały się z moją sukienką. Środkiem biegł biały dywan, który był obsypany czerwonymi płatkami róży. Koło ołtarza rozkładał się kamerzysta z fotografem, a organizatorka poprawiała każdy najmniejszy szczegół.
-O tutaj jesteś! Czekamy na Ciebie- w wąskim korytarzu pojawiła się Jade, przyjaciółka Perrie z Little Mix.
-Tak, tak, już idę- posłałam jej ciepłe spojrzenie.
Jade zaprowadziła mnie do pomieszczenia, gdzie były już wszystkie druhny i przede wszystkim Perrie. Znów z niedowierzaniem spoglądałam na nie wszystkie. Wyglądały przepięknie. Chociaż miałyśmy takie same sukienki, każda z nas wyglądała zupełnie inaczej. Jednak przyszła pani Malik przeszła samą siebie. Cudowna wiązanka z włosów, a w niej wpięty, długi biały welon oraz biała, jak śnieg długa suknia ślubna. Góra była wykonana z kryształków, a na jej szyi wisiał delikatny srebrny naszyjnik dodający jej blasku.
-Za pół godziny moje życie obróci się o 180 stopni! Jakieś porady?- Zapytała drżącym głosem Perrie.
-Baw się dobrze i zapamiętaj ten dzień do końca życia. Bo za niedługo pewnie będziesz skazana na wychowywanie dzieci- powiedziała zabawnie Jesy, nalewając przy tym każdej szampana.
-Macie racje, pora zacząć tę imprezę!- Krzyknęła radośnie Leigh-Anne.
-Dziewczyny w górę szkło!- Perrie uniosła do góry kieliszek.
-Za nową Panią Malik!- Powiedziała Jade.
-Za naszą szaloną Pezz!- Dodała Jesy.
W tym momencie oczy wszystkich skierowane były na mnie. Wypadałoby coś powiedzieć, prawda?
-Za przyszłość!- Uśmiechnęłam się szeroko i wspólnie uściskałyśmy Perrie.
Dochodziła już 14:30. Kościół był już pełny, słychać było tylko szepty. Organista powoli zaczynał grać melodię rozpoczynającą ceremonie. Nie powiem, dopiero teraz ogarnęła mnie trema. Kiedy ustawiłyśmy się równo w rządku, tuż za Perrie i jej tatą zobaczyłam jak wiele twarzy, obcych mi ludzi są skierowane właśnie na nas. W oddali widziałam Zayna, który czekał już pod ołtarzem a tuż za nim drużbowie pana młodego.
   Ceremonia rozpoczęła się. Powoli, w rytm muzyki przesuwałyśmy się do przodu. Małe dziewczynki obrzucały panią młodą kwiatuszkami, a fotograf robił miliony zdjęć, co dość mnie irytowało. Goście się nami naprawdę zachwycali, ponieważ co chwilę dało się usłyszeć komentarze na temat naszego wyglądu. Byłyśmy już koło ołtarza, Zayn odebrał swoją przyszłą żonę od jej ojca, a my posłusznie stanęłyśmy tuż za nią.
 I właśnie wtedy moje życie się Z A T R Z Y M A Ł O.
Naprzeciwko mnie stał Liam. Patrzył głębokim wzrokiem na Malika i wyglądał na naprawdę zachwyconego tą sytuacją. Miał na sobie intensywnie czarny garnitur, białą koszulę pod spodem i pudrową różyczkę wpiętą w kieszonkę od marynarki. Wyglądał jak moje osobiste zbawienie, jak mój największy obiekt pożądania, jak woda w upalne dni, jak niepowtarzalny mężczyzna. Nie mogłam oderwać od niego wzroku, oraz czułam, że na policzkach pojawiły mi się lekkie rumieńce. Kiedy widziałam, że zauważył to, jak na niego patrzę od razu odwróciłam wzrok. Nie mogłam dopuścić do tego, by pomyślał, że w jakiś sposób mi na nim zależy. Skupiłam, więc całą swoją uwagę na Perrie i Zaynie. Wyglądali na naprawdę zakochanych. Aż miło się robi na sercu wiedząc, że istnieją takie pary, które są sobie przeznaczone. W myślach rysowałam obraz, w którym i ja stoję tak pięknie ubrana z wybrankiem mego serca i wyznajemy sobie miłość przed wszystkimi.  Nagle w kościele zapanowała zupełna cisza, a wszyscy zwrócili swój wzrok na państwo młodych.

-Ja Zayn biorę sobie Ciebie Perrie za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Przy tych słowach ukradkiem spoglądałam na Liama, który w pod nosem wypowiadał słowa przysięgi. Nie powiem, było to urocze i wywołało to u mnie masę dobrych wspomnień związanych z nim. Ale szybko się tego wyzbyłam, nie pozwolę by jakiekolwiek uczucie do nie go powróciło.

-Ja Perrie biorę sobie Ciebie Zayna za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

W tym momencie Liam wyciągnął obrączki z kieszeni i podał je księdzu. Kiedy wracał na miejsce czułam jego wzrok na sobie, wiedziałam jak na mój widok zaciskał mocno wargi. Ucieszyłam się, że dalej wywołuje w nim takie emocje.

-Zayn przyjmij tę obrączkę, jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.

   Po zakończonej ceremonii wszyscy udali się do Hotelu „Grand” gdzie odbywało się przyjęcie. Wystrój nie pozostawiał nic do życzenia. Wszystko wyglądało perfekcyjnie. Obrusy w kolorze naszych sukienek, w wazonie białe lilie i zastawa idealnie nakryta. Organizatorka naprawdę się postarała. Na scenie był już znany zespół, a kelnerzy zaczęli podawać pierwsze danie. Siedziałam przy stole wraz z pozostałymi druhnami. Drużbowie siedzieli pod drugiej stronie sali, jednakże kątem oka widziałam Liama i znając życie on mnie także. Kiedy zabawa się już rozkręciła do mojego stolika podszedł jeden z najzabawniejszych facetów, jakich znam. Na sam jego widok kąciki moich ust wędrowały do góry.
-Karolina! Miło Cię widzieć!- Krzyknął Harry i objął mnie delikatnie.
-Harry! Dawno, bardzo dawno się nie widzieliśmy- powiedziałam, posyłając mu przyjazne spojrzenie, jednakże zdając sobie sprawę, że może to być nasze ostatnie spotkanie.
-Pięknie wyglądasz, nie poznałem Cię!- Styles otworzył oczy ze zdziwienia.
-A jednak to dalej ja- zaśmiałam się.
-Jak się czujesz?- Harry zmienił temat- Słyszałem, co się stało…
-Już dobrze, ale dzięki temu wyleczyłam się z głupoty- zrobiło się trochę niezręcznie.
-Martwiłem się, ale cieszę się, że już wszystko w porządku.
-Tak, właśnie na Twoich oczach rodzi się nowa Karolina- uśmiechnęłam się.
-W takim razie mam dla Ciebie niespodziankę, tylko musisz pójść ze mną- powiedział nieco tajemniczo.
-Ooo, dobrze, jestem ciekawa, co to będzie.
Wsiedliśmy razem do windy i pojechaliśmy na szóste piętro, gdzie były pokoje dla gości. Harry zachowywał się dość podejrzanie, nie wiedziałam, czego się spodziewać. Po chwili doszliśmy do drzwi 204. Styles nacisnął na klamkę i powiedział, abym weszła do środka. Wykonałam jego polecenie i weszłam w głąb pokoju.
-Harry, tu jest ciemno, zaświeć światło!- Krzyknęłam, ale w odpowiedzi usłyszałam tylko dźwięk zamykanych drzwi na klucz. Szybko do nich podbiegłam i zawołałam:
-Styles! Idioto! Otwórz te drzwi!- Wołałam głośno, a dłonią błądziłam po ścianie, aby znaleźć włącznik światła- Słyszysz mnie? Otwórz? Co to za cholerna gra?- Niestety nikt mi nie odpowiedział.
Rozejrzałam się po pokoju i zobaczyłam, jak w kącie na brązowym fotelu siedzi znajoma mi postać.
-Liam? Co ty tu robisz?- Stanęłam jak wryta.
-Siedzę, nie widzisz?- Odpowiedział ostro.
-Ciebie też tutaj zamknął?- Dopytywałam.
-Najwidoczniej tak…
Widać było, że nie jest chętny do rozmowy, więc nie naciskałam. Nie było mi potrzebne jego towarzystwo. Usiadłam na łóżku plecami do niego i rozglądałam się przez okno. Przez długi okres czasu nic nie mówiliśmy, gapiliśmy się przed siebie, nie wykonując żadnych czynności. On wpatrywał się pustym wzrokiem w podłogę, co chwilę zmieniając pozycje, a ja marzyłam tylko o tym by, Harry wreszcie otworzył nam drzwi. Aż trudno sobie wyobrazić jak dwójka kiedyś tak bliskich sobie osób jest teraz, tak sobie obca.
-Może spróbuj do niego zadzwonić?- Wydusił z siebie Liam.
-Nie mam telefonu- wzruszyłam bezradnie ramionami.
-Boże, co ten Harry nie wymyśli- Payne powiedział pod nosem.
-Właśnie…- zgodziłam się z nim.
-No to jesteśmy tu uziemieni- wziął ciężki, głęboki oddech- Może zamiast siedzieć, byś coś wymyśliła?- Powiedział z wyrzutami sumienia.
-A może ty być coś zrobił?
-Wiedziałem, jak zwykle cała odpowiedzialność na mnie!- Krzyknął.
-O, co Ci chodzi? Masz jakiś problem?- Wstałam i zacisnęłam mocno pięści.
-To ty masz zawsze jakieś problemy! Pewnie, jak zdradziłaś mnie z Harym to nawet nie czułaś się winna?- Liam był coraz bardziej wściekły.
-Czułam się winna! Jak cholera! Dlatego powiedziałam Ci prawdę! A ty nawet tego nie doceniasz!- Powiedziałam ze złością.
-W dupie to mam! Nie obchodzi mnie to, tym bardziej Ty mnie nie obchodzisz!- Zrobił groźną minę.
-A Tobie jak było z Kingą? Na pewno spełniła wszystkie Twoje oczekiwania! W końcu od zawsze miałeś na nią ochotę!- Do moich oczu napłynęły łzy.
-Jesteś jakąś idiotką! Nic między nami nie doszło! To, co widziałaś u mnie w mieszkaniu to tylko Twoje wyobrażenia. Kinga była u mnie, bo chciała mi pomóc do Ciebie wrócić. Przez przypadek wylałem na nią sok, więc dlatego chodziła w mojej koszuli. Żałosna jesteś. Takim tokiem myślenia nigdzie nie zajdziesz!- Krzyknął i popatrzył na mnie z obrzydzeniem.
-Nie wierze Ci! Jesteś kłamcą!- Stanęłam przed nim i powiedziałam mu to prosto w twarz.
-Spójrz na siebie, wcale lepsza nie jesteś!- Złapał mnie mocno na za rękę i delikatnie nią szarpnął.
-Nienawidzę Cie!- Spojrzałam mu głęboko w oczy i zobaczyłam tam coś, co ujrzałam podczas naszego pierwszego spotkania na koncercie, ciepło, radość, wiarę, uśmiech i nadzieję. Zobaczyłam tam jego prawdziwe ja, które pokochałam. Widziałam w nich wszystko, czego było mi potrzeba…
-A ja nienawidzę Cię… Kochać!
W tym momencie zobaczyłam jak do oczu Liama napłynęło kilka łez. Dziwny widok widzieć w takim stanie mężczyznę, a zarazem, jaki piękny moment ukazania prawdziwych uczuć. Nic mi nie pozostało, jak tylko mocno go objąć. Zaczęłam jeździć moją dłonią po jego białej koszuli i przypominając sobie jak to jest go kochać. On swoją ręką delikatnie gładził mój kark wywołując przy tym gęsią skórkę. Zamknęłam oczy i pozwoliłam mu działać, tak jak kiedyś pozwoliłam mu pierwszy raz mnie pocałować. Wiem, że się bał, bo niepewnie zmierzał w kierunku moich ust. Pierwsze pocałował ich kąciki dopiero potem zaczął je całować namiętnie i z pasją, tak jak kiedyś. Czułam się cudownie w Jego objęciu, był taki stanowczy w tym, co robił. Nawet nie pamiętam, kiedy znaleźliśmy się na łóżku. Zaczął jeździć językiem po moich obojczykach, po czym zszedł do samego dołu i ściągnął moje buty. Przygryzał delikatnie i ostrożnie moje ucho, a potem znów łączył swoje usta z moimi. Mocno przejeżdżał palcami po moich włosach, a ja próbowałam rozpinać guziki w Jego koszuli. Po chwili rozsunął zamek w mojej sukience i zębami próbował ją ze mnie ściągnąć. Zostałam w samej bieliźnie. Była to dla mnie obca sytuacja, a zarazem coś nowego. Bałam się, ale pożądanie Liama było większe od strachu. Seks na zgodę? Jeśli to ma być ostatnią chwilą, związaną z Paynem to, czemu nie. Byłam gotowa być tylko jego. Spojrzałam mu głęboko w oczy i uświadomiłam sobie, że nigdy nie przestałam go kochać, że gdzieś na dnie serca on tam ciągle jest. I czeka…
-Brakowało mi Ciebie, bardzo…- wyszeptał mi do ucha.
Wtuliłam się w niego i zapomniałam o wszystkim, żyłam teraźniejszością. Żyłam tu i teraz. Liam znów zaczął mnie całować, począwszy od szyi i kończąc na brzuchu. Przyprawiało mnie to o dreszcze i nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Kiedy próbował odpiąć stanik spojrzałam na zegarek, który stał na szafce obok łóżka. Wskazywał godzinę 1:20 w nocy. Automatycznie w mojej głowie zaświeciło się czerwone światełko. Nowy York, mój staż, szef, „New York Time”. Zepchnęłam z siebie Liama i panicznie zaczęłam ubierać się.
-Co się stało?- Powiedział zdezorientowany Payne.
-Za niecałe 2 godziny lecę do Nowego Yorku!- Głośno krzyknęłam, szukając gdzieś buta.
-Jak to?- Dopytywał.
-Mam tam staż w „New York Time”- zaczęłam zakładać na siebie sukienkę.
-Na jak długo tam lecisz?- Dodał smutno.
-Dwa lata i nie mogę się spóźnić. A muszę wrócić do domu, przebrać się, wziąć walizkę, pojechać na lotnisko!- Powiedziałam zdenerwowana, próbując znów dobijać się do drzwi.
-Nie leć! Zostań ze mną! Naprawimy wszystko! Proszę…- spojrzał na mnie i pocałował czule w czoło.
-Nie mogę. Chociaż chciałabym... Już jest za późno…- posmutniałam i złapałam go za rękę.
-Przecież dalej jest w nas to uczucie! Zostań!- Liam powiedział błagalnym głosem.
-Ono zawsze w nas będzie. Ale teraz ten czas nie jest dla nas- powiedziałam mocno go przytulając.
-Obiecaj, że do mnie wrócisz…
-Obiecaj, że będziesz na mnie czekać…
W tym momencie otworzył nam ktoś drzwi z obsługi hotelowej. Wybiegłam szybko z pokoju i starałam się złapać jakąś taksówkę. Nie zdążyłam się z nikim pożegnać, ale myślę, że nikt nie będzie miał mi tego za złe. W końcu jadę walczyć o swoje marzenia.
 Oczywiście nieco się spóźniłam na lotnisko, ale obsługa jeszcze mnie wpuściła na pokład samolotu. Wiedziałam, że nie ma już odwrotu, że zaczynam pisać nowy scenariusz dla mojego życia. Lecąc do Nowego Yorku, każdą minutę rozmyślań  poświęciłam właśnie Jemu. Zwykłemu niezwykłemu chłopakowi, który potrafi cholernie ranić i zadawać ból, ale także być przyczyną tego, że bez bólu nie potrafię normalnie żyć. Bo nasza historia się jeszcze nie zakończyła, ona dopiero się zacznie, tylko nikt nie wie, kiedy…






* K O N I E C *




***
Dziękuje Wam za 22 rozdziały! Przepraszam za opóźnienie ale mam nadzieję, że warto było czekać. 
Dziękuję także za wszystkie wyświetlenia i cudowne komentarze. Jesteście cudowni! 
 
Widzimy się w następnym tomie ! 

Do napisania! 

25 komentarzy:

  1. idealne zakończenie <3 *.*
    czekam na następne ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. JEJCIU ! CZEKAM NA 2 TOM !
    mam pytanie jak ona go zdradziłą ?
    sorka ael nie pamietam ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie to wspaniałe niech będą razem czekam na tom 2 :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku jakie śliczne zakoń czenie!! Cudo!

    OdpowiedzUsuń
  5. cudowny, taki romantyczny ten rozdział :)<3

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekałam na ten rozdział bardzo długo, ale oczywiście jak zawsze było warto!
    Dziewczyno! Napisz książkę. Jeśli to zrobisz to jako pierwsza ją kupię i mam nadzieję, że miałabym na niej twój podpis ;)

    Rozdział jest świetny!
    Na początku myślałam, że to wszystko inaczej się potoczy. ;3
    "- Nienawidzę Cię!
    -A ja nienawidzę Cię... Kochać!" - diugfuyftrgufgjgwerui *_*
    To samo powiedział mi dzisiaj chłopak ;D
    Hahaha, ale w ogóle inna sytuacja.

    Nie mam do czego się przyczepić. Harry zmądrzał i wszystko naprawił z czego się ogromnie cieszę.
    Liam...
    Payne, a tylko znajdź sobie inną, a cię normalnie zabiję! ;D

    Już nie mogę doczekać się kolejnego tomu ♥
    Pozdrawiam cieplutko / Emily Black / @Quennsis <3

    Ps. Przepraszam, ze dodaję komentarz dopiero teraz, ale miałam problemy z komputerem ;\
    Kocham ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. niedo wiary!!!dopiero co zaczelam czytac to opowiadanie a tu juz koniec 1tomu. prosze szybko rozpocznij kolejny! co do zakonczenia to mam pewien niedostyt :/ do ostatniej minutu czytania bylam przekonana ze karolina jednak nie wyjedzie to NY ... a tu takie zakonczenie... mam nadzieje ze w nastepnym tomie beda ze soba bo inaczej tego nie przezyje... w tym rozdziale widac najlepiej jak siebie pragna ! pozdrawiam xoxo natalie! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Brak słów to jest zbyt cudowne... *.* <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Uh! Wiedziałam, że zakończysz to jakoś dramatycznie...
    Ale, żeby aż tak!? :D
    Jestem pod wrażeniem twojej wyobraźni, nie wiem skąd bierzesz te pomysły...
    Wow, aż dwa lata? :o
    Mam nadzieję, że Liam nie będzie chciał być długo bez niej i wiesz... Karolina, przyjechałem do ciebie! Wowowo! Wielka miłość, happy end i te sprawy. :D
    Nie wierzę, że nie będzie czegoś między Majewską a jej szefem.

    Od razu wiedziałam, że Liaś jej nie zdradził (zapomnij o moich starych komentarzach, w których go krytykowałam xd)

    Trochę dziwi mnie to, że Harry tak zrezygnował ze swojej ''wielkiej miłości''...
    Uh, nie wiem co zrobisz, ale masz mi zostawić w spokoju Adama! :D

    A co do jednego z komentarzy u góry: Ja pierwsza zaklepywałam sobie książkę i autograf! :D

    Weny. :)

    xx. Niarry

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział perfekcyjny! Na prawdę wszystko dopracowane w szczególe :)
    Miałam cichą nadzieję, że pogodzą się z Liamem i prawie do tego doszło. Tzn chyba się pogodzili ale ciekawa jestem czy wrócą do siebie. Czy Liam zaczeka na nią? A może NY zakocha się w swoim szefie? cholercia jestem taka ciekawa :)
    Mam nadzieję że wytrzymam do kwietnia :*
    Buźka;*

    OdpowiedzUsuń
  11. jeeeej to było wow :** Odebralo mi mowe hahah ! :D Czekam z nie cierpliwoscia na 2 czesc ... xx 3 Blagam Blagam Blagam czekamy na cb <3333 Lovkaa

    OdpowiedzUsuń
  12. ile ja na to czekałam ( w sensie to,co było teraz między nimi) :D
    B O S K I <3

    uwielbiam Cię i czekam na pierwszy rozdział nowego tomu :)
    buziaki :*
    @katie_only

    OdpowiedzUsuń
  13. po tm rozdziale az boje sie pomyslec co bedzie w nowym tomie. skad ty bierzesz takie pomysly? jejciu ! *.*

    OdpowiedzUsuń
  14. Powiem tyle : O ja pierdole co to sie porobiło !?:D
    Czyli tak oni sie kochaja ale sie rozstaja bo ona ma staż az na 2 lata ! Nom to dupa.
    Nom ja jestem ciekawa jak to dalej bedzie :D
    @JustNikaPlease

    OdpowiedzUsuń
  15. Ciekawe zakończenie :) fajnie ci to wyszło pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów ~ Misia

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  17. Nominuję twojego bloga do Liebsten Award :D Więcej na: http://fanfiction-blackjack.blogspot.com/2014/03/nominacje-do-liebsten-award.html

    OdpowiedzUsuń
  18. Informuję o nowym rozdziale.
    youaremydefinitionofhappinesss.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. jestem ciekawa jak powstaja takie rozdzialy.ile czasu nad nimi spedzasz i czu zawsze kestes z nich zadowolona? ja osobiscie jestem noga w piasaniu i zawsze z trudnoscia mi to wychodzi. uwazam ze jestes naprawde dobra w tym co robisz. :-))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rozdziały powstają w sumie dość nietypowy sposób. rytuały muzyczne, wczuwanie się w bohaterów itp. Czasami nad jednym rozdziałem spędzam nawet miesiąc ponieważ nie zawsze jestem zadowolona, albo czegoś mi brakuję. A tak naprawdę nie byłoby żadnego z tych rozdziałów, gdyby nie moja dość bujna wyobraźnia. Dziękuję ! :)

      Usuń
  20. Hej!Zachęcam do przeczytania youngloovers.blogspot.com
    loovelorn.blogspot.com
    fromyourlust.blogspot.com
    ifindyourlips.blogspot.com
    są to opowiadania świetnej bloggerki Vivianne.
    Gdy czytasz te opowiadania zatapiasz się w krainie fikcji.W każdym kolejnym rozdziale dzieje się coraz więcej.Naprawdę polecam!~K

    OdpowiedzUsuń
  21. Chciałam poinformować, iż youaremydefinitionofhappinesss.blogspot.com zmieniło się na http://psychiczna-pulapka.blogspot.com/ i będzie mi bardzo miło, jeśli razem ze mną będziesz czekał/a na powrót. :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K