Rytmiczny dzwonek telefonu spowodował to, że
musiałam wstać wcześniej. Nie bez powodu ustawiłam sobie budzik na szóstą rano,
ponieważ miałam dziś wiele spraw do załatwienia. Po pierwsze muszę pójść do
pracy, by przekazać materiały szefowi do najnowszego numeru „London Time”. Nie
powiem, napracowałam się przy tym. Musiałam spędzić dużo czasu w miejskiej
bibliotece, jak i szukać informacji w Internecie na temat archetypu herosa w
dzisiejszych czasach. Ale udało mi się. Na stażu jestem już ponad 2 tygodnie, a
czuję się, jakbym pracowała tam od zawsze. Chociaż Matt- mój szef jest naprawdę
kapryśny i surowy to wierzę, że tylko i wyłącznie, dlatego, bo w taki sposób
dba o wysoką czytelność gazety. Jest zaledwie o kilka lat straszy ode mnie, a
ma za sobą taki bagaż doświadczeń, że przy nim czuję się naprawdę niedojrzale.
Ale podoba mi się to uczucie, ponieważ bycie pod jego skrzydłami, odkrywa we
mnie nieznane dotąd cechy mojej osobowości. Uwielbiam, kiedy widzę grymas na
jego twarzy, lub delikatne poirytowanie, jak napiszę drobny artykuł, co
najmniej na poziomie podstawówki. On doskonale już wie, jakie są moje
możliwości i na co mnie stać. Co tydzień mamy zebrania zespołu redakcyjnego.
Wtedy Matt zawsze musi pokazać swoją męskość i twardą rękę. Tak naprawdę w
firmie pracują dużo strasi pracownicy, którzy z pewnością chcieliby go wygryźć.
Dlatego podziwiam go za stanowczość, której mi niestety brakuje.
A poza tym dzisiaj jest ten wielki, ważny
dzień. Tydzień temu przyszła mi sukienka, którą uszyła dla wszystkich druhen
projektantka Perrie. Jestem zachwycona, ponieważ nigdy w życiu nie widziałam
czegoś tak zdumiewającego. Tak, więc czeka mnie dzień na pełnych obrotach. Do
tego fryzura, makijaż, a co najgorsze, przez najbliższe godziny muszę ćwiczyć
utrzymywanie uśmiechu na mojej twarzy. Bo to nie lada wyzwanie sprawiać
wrażenie szczęśliwej, kiedy tak naprawdę się nie jest. Ale mam za zadanie
sprawiać takie pozory. W końcu będzie mnóstwo osób i na pewno dziennikarze.
Tego typu przyjęcia przyciągają ich jak magnez. Zapewne będę jednym z ich
głównych tematów, jako była dziewczyna Liama.
Dzisiaj
będzie pożegnanie, najcięższe, jakie mnie czeka. Muszę odejść od ludzi, którzy
niespełna miesiąc temu byli moim uzależnieniem, wytchnieniem, paliwem
napędowym. To ostatni raz, kiedy ich wszystkich zobaczę. Harrego,Nialla, Perrie
i resztę jakże bliskich, a tak dalekich osób. Wiem jedno. Człowiek popełnia
błędy, także takie, od których powinien, a nawet musi się uwolnić.
O
godzinie za dziesięć ósma rano byłam już gotowa do wyjścia. Wystarczyło, że
założyłam tylko swój bordowy płaszczyk i mogłam udać się do redakcji. Wychodząc
na zewnątrz przywitał mnie cieplutki wiaterek i promienie słoneczne, które
delikatnie ogrzewały moją twarz. Ptaki pięknie śpiewały, tworząc przy tym
najlepszą muzykę dla moich uszu. Od razu pomyślałam, że to dobry znak, że nawet
pogoda jest mi przychylna. Nie mogłam wytrzymać i z radości zaśmiałam się sama
do siebie.
-A, kto
to ma taki dobry humor?- Zapytał Adam, który stał na przystanku i wyczekiwał na
autobus.
-Myślę,
że ja!- Odpowiedziałam stanowczo i uściskałam przyjaciela na powitanie.
Niestety nie dało się zauważyć, że ginie w oczach. Z tygodnia na tydzień był
coraz chudszy, a wyraz jego twarzy nie mówił nic dobrego.
-Gdzie
wybierasz się tak z rana?- Zapytał
-Muszę
podwieźć materiały do gazety szefowi. A ty? Masz coś szczególnego w planach?- Dopytywałam.
-Trochę
pochodzę po mieście, odwiedzę ulubione miejsca, bo za tydzień, przez co
najmniej miesiąc, góra dwa będę w szpitalu. Badania i te sprawy.
-Nie
brzmi dobrze, ale jeśli to może Ci jakoś pomóc…- zawiesiłam głos.
-Wątpię…
Już wypadają mi włosy. Sam siebie już nie poznaje w lustrze.
-Dla
mnie i tak jesteś najprzystojniejszym mężczyzną na świecie- próbowałam jakoś go
pocieszyć.
-Jasne!-
Uśmiechnął się delikatnie- A potem, co masz w planach? Może wybierzemy się
razem na kawę? –Zapytał
-Chętnie,
ale dziś nie mogę. Po południu idę na przyjęcie weselne Zayna i Perrie.
-Naprawdę?-
Adam otworzył szeroko oczy ze zdziwienia- Poradzisz sobie? Wiesz, kto tam
będzie…
-Liam,
tak, zdaję sobie sprawę, ale idę tam dla Perrie. Osobiście, dla mnie nie będzie
go tam. Już skończyłam rozdział związany z nim- odpowiedziałam stanowczo.
-Skoro
tak uważasz… To życzę Ci dobrej zabawy i ostrożnie z alkoholem- zaśmiał się pod
nosem.
-Nie
dziękuję!
Po
chwili przyjechał nasz autobus do centrum. Na miejscu byłam już po dziesięciu
minutach, więc na nic nie czekałam i od razu poszłam do biura Matta. Niestety
atmosfera, jaka panowała w redakcji nic dobrego nie wróżyła. Wszyscy byli
podenerwowani, do tego stopnia, że nikt nie chciał zamienić ze mną ani słowa.
Dopiero, kiedy zobaczyłam moją koleżankę powiedziała mi, że szef jest dziś w
kiepskim humorze i lepiej go nie denerwować. Nie brzmiało to dobrze. Wiedząc,
że za chwilkę muszę do niego podejść, a nie byłam pewna czy moje materiały mu
przypadną do gustu. Czułam skurcze w brzuchu. Jednakże, po kilku głębokich
wdechach i wypowiedzianych w myślach modlitwach postanowiłam wejść do jego
biura.
-Dzień
Dobry! Przyniosłam materiały do najnowszego artykułu- powiedziałam szeptem i
położyłam je na biurku, chcąc jak najszybciej stamtąd wyjść.
-Poczekaj!-
Powiedział ostro, i kontynuował swoją rozmowę przez telefon.
Przysłuchiwałam
się jego rozmowie, choć przypominała ona bardziej wrzask, niż miłą konwersacje.
Aż bałam się wyobrazić sobie, jak musiałby się zachowywać, kiedy byłby naprawdę
wściekły. Wiem na pewno jedno, jego dziewczyna a pewno nie ma z nim łatwo.
-Cześć
Karolina, wybacz, ale musiałem dokończyć rozmowę. Dzwonił mój ojciec-
powiedział nieco łagodniejszym głosem.
-Tak
rozmawiasz z ojcem?- Zapytałam ze zdziwieniem.
-Z nim
nie można inaczej. A pro po, właśnie poinformował mnie że muszę wyjechać do Nowego
Yorku na dwa lata i zająć się prowadzeniem amerykańskiego „New York Time” .
Cudownie, prawda? Dopiero, co tutaj stanąłem na nogi, prowadzę najlepiej
sprzedające się czasopismo w Wielkiej Brytanii, a teraz nagle mu tatuś wszystko
przewraca do góry nogami- powiedział to z ogromnymi wyrzutami sumienia, po czym
schował twarz w dłonie.
-On
chce dla Ciebie jak najlepiej. Może wie, jaki sukces osiągnąłeś tutaj i chce,
abyś tak samo w Nowym Yorku zrobił taką rewolucje- próbowałam go w pewien
sposób pocieszyć.
-A, co
gorsze ty lecisz ze mną…- posłał mi sztuczny uśmiech.
-Ja?
Nie rozumiem to jakaś pomyłka. Po co?- Zapytałam z niedowierzaniem.
-Jako
moja asystentka i nowa stażystka w „New York Time”. Zadowolona?
-Ale ja
nie mogę, to aż dwa lata. Dlaczego akurat ja?
-Ponieważ
tak mój ojciec sobie zażyczył. Chce bym pojechał z jakiś stażystą bądź
stażystką. A, że ty, jako pierwsza podsunęłaś mi się na myśl, więc wypadło na
Ciebie.
-Ja…
Nie wiem, co powiedzieć.
-Najlepiej
się zgódź. A teraz podam Ci powody, dlaczego powinnaś pojechać. Po pierwsze
zyskasz doświadczenie, po drugie taka szansa już nigdy się nie powtórzy, po
trzecie nie masz wyjścia, bo inaczej Twój staż skończy się właśnie dzisiaj.
Zatkało mnie. Miałam podjąć trudną decyzje
wciągu jednej sekundy, to nie wykonalne. Byłam między młotem a kowadłem. Jeśli
nie pojadę, stracę szansę na prace w swoim wymarzonym zawodzie. Z kolei, jeśli
pojadę, na dwa lata opuszczę rodzinę i przyjaciół.
-Dobrze,
zgadzam się- odpowiedziałam stanowczo, zdając sobie sprawę, że muszę
zaryzykować. Rodzice zrozumieją, przyjaciele także, więc nikt mnie tu nie
będzie trzymał.
-Doskonale.
W więc idź szybko do domu i się spakuj, bo dziś o trzeciej w nocy wylatujemy- dodał
Matt, spoglądając na swój zegarek.
Nic już nie mówiłam, bo kompletnie zabrakło
mi śliny w ustach. To wszystko działo się tak szybko, że mój rozum tego nie
ogarniał. Dopiero, kiedy byłam u fryzjera zdałam sobie sprawę, że wyjeżdżam za
kilkanaście godzin. Więc na weselu
Perrie, nie będę do białego rana. Kiedy wracałam do domu z już gotową fryzurą,
nerwowo zaciskałam zęby. Nie wiedziałam czy jestem gotowa na takie wyzwanie.
Pierwsze, co zrobiłam to poinformowałam rodziców. Początkowo nie byli zadowoleni
i zdecydowanie byli na „nie”. Ale po dłuższym namyśle stwierdzili, że taki
wyjazd i praca w „New York Time” wzbogaci mnie o nowe doświadczenia i
przeżycia, które na pewno będę pamiętać w przyszłości. Oczywiście musiałam im
obiecać, że co najmniej raz na pół roku będę do nich przylatywać, często
dzwonić i dobrze się odżywiać.
Kiedy wszystkie emocje opadły, a moja
ogromna walizka była już gotowa by wyjechać w daleką i długą podróż, mogłam
zabrać się za przygotowania. Zrobiłam dość delikatny i naturalny makijaż, gdyż
sukienka pełniła tutaj najważniejszą rolę. [ LINK ]Fryzura z kolei była tutaj
dopełnieniem całej kreacji. [LINK] Byłam już gotowa i jak na razie nie
odczuwałam żadnego strachu. Stanęłam przed lustrem i po prostu zaczęłam wierzyć
w to, że od dziś wszystko będzie dobrze. Znów się poczułam silna, bo
wiedziałam, że na moje osobiste szczęście pracuję tylko ja, nikt więcej. To ja
jestem kowalem swojego losu.
Kiedy
podjechałam taksówką pod Kościół Świętego Jospeha, dookoła było pełno
dziennikarzy. Jako że druhny miały być pół godziny wcześniej, gości weselnych
jeszcze nie było. Poprosiłam taksówkarza by podjechał od tyłu Kościoła i tam
mnie wysadził. Weszłam do świątyni i oczom nie mogłam uwierzyć. Wszędzie były
piękne białe lilie, w połączeniu z pudrowymi różyczkami, które idealnie
komponowały się z moją sukienką. Środkiem biegł biały dywan, który był obsypany
czerwonymi płatkami róży. Koło ołtarza rozkładał się kamerzysta z fotografem, a
organizatorka poprawiała każdy najmniejszy szczegół.
-O tutaj
jesteś! Czekamy na Ciebie- w wąskim korytarzu pojawiła się Jade, przyjaciółka
Perrie z Little Mix.
-Tak,
tak, już idę- posłałam jej ciepłe spojrzenie.
Jade
zaprowadziła mnie do pomieszczenia, gdzie były już wszystkie druhny i przede
wszystkim Perrie. Znów z niedowierzaniem spoglądałam na nie wszystkie.
Wyglądały przepięknie. Chociaż miałyśmy takie same sukienki, każda z nas
wyglądała zupełnie inaczej. Jednak przyszła pani Malik przeszła samą siebie. Cudowna
wiązanka z włosów, a w niej wpięty, długi biały welon oraz biała, jak śnieg
długa suknia ślubna. Góra była wykonana z kryształków, a na jej szyi wisiał
delikatny srebrny naszyjnik dodający jej blasku.
-Za pół
godziny moje życie obróci się o 180 stopni! Jakieś porady?- Zapytała drżącym
głosem Perrie.
-Baw
się dobrze i zapamiętaj ten dzień do końca życia. Bo za niedługo pewnie
będziesz skazana na wychowywanie dzieci- powiedziała zabawnie Jesy, nalewając
przy tym każdej szampana.
-Macie
racje, pora zacząć tę imprezę!- Krzyknęła radośnie Leigh-Anne.
-Dziewczyny
w górę szkło!- Perrie uniosła do góry kieliszek.
-Za
nową Panią Malik!- Powiedziała Jade.
-Za
naszą szaloną Pezz!- Dodała Jesy.
W tym
momencie oczy wszystkich skierowane były na mnie. Wypadałoby coś powiedzieć,
prawda?
-Za
przyszłość!- Uśmiechnęłam się szeroko i wspólnie uściskałyśmy Perrie.
Dochodziła
już 14:30. Kościół był już pełny, słychać było tylko szepty. Organista powoli
zaczynał grać melodię rozpoczynającą ceremonie. Nie powiem, dopiero teraz
ogarnęła mnie trema. Kiedy ustawiłyśmy się równo w rządku, tuż za Perrie i jej
tatą zobaczyłam jak wiele twarzy, obcych mi ludzi są skierowane właśnie na nas.
W oddali widziałam Zayna, który czekał już pod ołtarzem a tuż za nim drużbowie
pana młodego.
Ceremonia rozpoczęła się. Powoli, w rytm
muzyki przesuwałyśmy się do przodu. Małe dziewczynki obrzucały panią młodą
kwiatuszkami, a fotograf robił miliony zdjęć, co dość mnie irytowało. Goście
się nami naprawdę zachwycali, ponieważ co chwilę dało się usłyszeć komentarze
na temat naszego wyglądu. Byłyśmy już koło ołtarza, Zayn odebrał swoją przyszłą
żonę od jej ojca, a my posłusznie stanęłyśmy tuż za nią.
I właśnie wtedy moje życie się Z A T R Z Y M A
Ł O.
Naprzeciwko
mnie stał Liam. Patrzył głębokim wzrokiem na Malika i wyglądał na naprawdę
zachwyconego tą sytuacją. Miał na sobie intensywnie czarny garnitur, białą
koszulę pod spodem i pudrową różyczkę wpiętą w kieszonkę od marynarki. Wyglądał
jak moje osobiste zbawienie, jak mój największy obiekt pożądania, jak woda w
upalne dni, jak niepowtarzalny mężczyzna. Nie mogłam oderwać od niego wzroku,
oraz czułam, że na policzkach pojawiły mi się lekkie rumieńce. Kiedy widziałam,
że zauważył to, jak na niego patrzę od razu odwróciłam wzrok. Nie mogłam
dopuścić do tego, by pomyślał, że w jakiś sposób mi na nim zależy. Skupiłam,
więc całą swoją uwagę na Perrie i Zaynie. Wyglądali na naprawdę zakochanych. Aż
miło się robi na sercu wiedząc, że istnieją takie pary, które są sobie
przeznaczone. W myślach rysowałam obraz, w którym i ja stoję tak pięknie ubrana
z wybrankiem mego serca i wyznajemy sobie miłość przed wszystkimi. Nagle w kościele zapanowała zupełna cisza, a
wszyscy zwrócili swój wzrok na państwo młodych.
-Ja Zayn biorę sobie Ciebie Perrie za żonę i
ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę
aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy
Święci.
Przy
tych słowach ukradkiem spoglądałam na Liama, który w pod nosem wypowiadał słowa
przysięgi. Nie powiem, było to urocze i wywołało to u mnie masę dobrych
wspomnień związanych z nim. Ale szybko się tego wyzbyłam, nie pozwolę by
jakiekolwiek uczucie do nie go powróciło.
-Ja Perrie biorę sobie Ciebie Zayna za męża i
ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę
aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy
Święci.
W tym
momencie Liam wyciągnął obrączki z kieszeni i podał je księdzu. Kiedy wracał na
miejsce czułam jego wzrok na sobie, wiedziałam jak na mój widok zaciskał mocno
wargi. Ucieszyłam się, że dalej wywołuje w nim takie emocje.
-Zayn przyjmij tę obrączkę, jako znak mojej
miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
Po zakończonej ceremonii wszyscy udali się
do Hotelu „Grand” gdzie odbywało się przyjęcie. Wystrój nie pozostawiał nic do
życzenia. Wszystko wyglądało perfekcyjnie. Obrusy w kolorze naszych sukienek, w
wazonie białe lilie i zastawa idealnie nakryta. Organizatorka naprawdę się
postarała. Na scenie był już znany zespół, a kelnerzy zaczęli podawać pierwsze
danie. Siedziałam przy stole wraz z pozostałymi druhnami. Drużbowie siedzieli
pod drugiej stronie sali, jednakże kątem oka widziałam Liama i znając życie on
mnie także. Kiedy zabawa się już rozkręciła do mojego stolika podszedł jeden z
najzabawniejszych facetów, jakich znam. Na sam jego widok kąciki moich ust
wędrowały do góry.
-Karolina!
Miło Cię widzieć!- Krzyknął Harry i objął mnie delikatnie.
-Harry!
Dawno, bardzo dawno się nie widzieliśmy- powiedziałam, posyłając mu przyjazne
spojrzenie, jednakże zdając sobie sprawę, że może to być nasze ostatnie
spotkanie.
-Pięknie
wyglądasz, nie poznałem Cię!- Styles otworzył oczy ze zdziwienia.
-A jednak
to dalej ja- zaśmiałam się.
-Jak
się czujesz?- Harry zmienił temat- Słyszałem, co się stało…
-Już
dobrze, ale dzięki temu wyleczyłam się z głupoty- zrobiło się trochę
niezręcznie.
-Martwiłem
się, ale cieszę się, że już wszystko w porządku.
-Tak,
właśnie na Twoich oczach rodzi się nowa Karolina- uśmiechnęłam się.
-W
takim razie mam dla Ciebie niespodziankę, tylko musisz pójść ze mną- powiedział
nieco tajemniczo.
-Ooo,
dobrze, jestem ciekawa, co to będzie.
Wsiedliśmy
razem do windy i pojechaliśmy na szóste piętro, gdzie były pokoje dla gości.
Harry zachowywał się dość podejrzanie, nie wiedziałam, czego się spodziewać. Po
chwili doszliśmy do drzwi 204. Styles nacisnął na klamkę i powiedział, abym
weszła do środka. Wykonałam jego polecenie i weszłam w głąb pokoju.
-Harry,
tu jest ciemno, zaświeć światło!- Krzyknęłam, ale w odpowiedzi usłyszałam tylko
dźwięk zamykanych drzwi na klucz. Szybko do nich podbiegłam i zawołałam:
-Styles!
Idioto! Otwórz te drzwi!- Wołałam głośno, a dłonią błądziłam po ścianie, aby znaleźć
włącznik światła- Słyszysz mnie? Otwórz? Co to za cholerna gra?- Niestety nikt
mi nie odpowiedział.
Rozejrzałam
się po pokoju i zobaczyłam, jak w kącie na brązowym fotelu siedzi znajoma mi
postać.
-Liam?
Co ty tu robisz?- Stanęłam jak wryta.
-Siedzę,
nie widzisz?- Odpowiedział ostro.
-Ciebie
też tutaj zamknął?- Dopytywałam.
-Najwidoczniej
tak…
Widać
było, że nie jest chętny do rozmowy, więc nie naciskałam. Nie było mi potrzebne
jego towarzystwo. Usiadłam na łóżku plecami do niego i rozglądałam się przez okno.
Przez długi okres czasu nic nie mówiliśmy, gapiliśmy się przed siebie, nie
wykonując żadnych czynności. On wpatrywał się pustym wzrokiem w podłogę, co
chwilę zmieniając pozycje, a ja marzyłam tylko o tym by, Harry wreszcie
otworzył nam drzwi. Aż trudno sobie wyobrazić jak dwójka kiedyś tak bliskich
sobie osób jest teraz, tak sobie obca.
-Może
spróbuj do niego zadzwonić?- Wydusił z siebie Liam.
-Nie
mam telefonu- wzruszyłam bezradnie ramionami.
-Boże,
co ten Harry nie wymyśli- Payne powiedział pod nosem.
-Właśnie…-
zgodziłam się z nim.
-No to
jesteśmy tu uziemieni- wziął ciężki, głęboki oddech- Może zamiast siedzieć, byś
coś wymyśliła?- Powiedział z wyrzutami sumienia.
-A może
ty być coś zrobił?
-Wiedziałem,
jak zwykle cała odpowiedzialność na mnie!- Krzyknął.
-O, co
Ci chodzi? Masz jakiś problem?- Wstałam i zacisnęłam mocno pięści.
-To ty
masz zawsze jakieś problemy! Pewnie, jak zdradziłaś mnie z Harym to nawet nie
czułaś się winna?- Liam był coraz bardziej wściekły.
-Czułam
się winna! Jak cholera! Dlatego powiedziałam Ci prawdę! A ty nawet tego nie
doceniasz!- Powiedziałam ze złością.
-W
dupie to mam! Nie obchodzi mnie to, tym bardziej Ty mnie nie obchodzisz!-
Zrobił groźną minę.
-A
Tobie jak było z Kingą? Na pewno spełniła wszystkie Twoje oczekiwania! W końcu
od zawsze miałeś na nią ochotę!- Do moich oczu napłynęły łzy.
-Jesteś
jakąś idiotką! Nic między nami nie doszło! To, co widziałaś u mnie w mieszkaniu
to tylko Twoje wyobrażenia. Kinga była u mnie, bo chciała mi pomóc do Ciebie
wrócić. Przez przypadek wylałem na nią sok, więc dlatego chodziła w mojej
koszuli. Żałosna jesteś. Takim tokiem myślenia nigdzie nie zajdziesz!- Krzyknął
i popatrzył na mnie z obrzydzeniem.
-Nie
wierze Ci! Jesteś kłamcą!- Stanęłam przed nim i powiedziałam mu to prosto w
twarz.
-Spójrz
na siebie, wcale lepsza nie jesteś!- Złapał mnie mocno na za rękę i delikatnie
nią szarpnął.
-Nienawidzę
Cie!- Spojrzałam mu głęboko w oczy i zobaczyłam tam coś, co ujrzałam podczas
naszego pierwszego spotkania na koncercie, ciepło, radość, wiarę, uśmiech i
nadzieję. Zobaczyłam tam jego prawdziwe ja, które pokochałam. Widziałam w nich
wszystko, czego było mi potrzeba…
-A ja
nienawidzę Cię… Kochać!
W tym
momencie zobaczyłam jak do oczu Liama napłynęło kilka łez. Dziwny widok widzieć
w takim stanie mężczyznę, a zarazem, jaki piękny moment ukazania prawdziwych
uczuć. Nic mi nie pozostało, jak tylko mocno go objąć. Zaczęłam jeździć moją
dłonią po jego białej koszuli i przypominając sobie jak to jest go kochać. On
swoją ręką delikatnie gładził mój kark wywołując przy tym gęsią skórkę.
Zamknęłam oczy i pozwoliłam mu działać, tak jak kiedyś pozwoliłam mu pierwszy
raz mnie pocałować. Wiem, że się bał, bo niepewnie zmierzał w kierunku moich
ust. Pierwsze pocałował ich kąciki dopiero potem zaczął je całować namiętnie i
z pasją, tak jak kiedyś. Czułam się cudownie w Jego objęciu, był taki stanowczy
w tym, co robił. Nawet nie pamiętam, kiedy znaleźliśmy się na łóżku. Zaczął jeździć
językiem po moich obojczykach, po czym zszedł do samego dołu i ściągnął moje
buty. Przygryzał delikatnie i ostrożnie moje ucho, a potem znów łączył swoje
usta z moimi. Mocno przejeżdżał palcami po moich włosach, a ja próbowałam
rozpinać guziki w Jego koszuli. Po chwili rozsunął zamek w mojej sukience i
zębami próbował ją ze mnie ściągnąć. Zostałam w samej bieliźnie. Była to dla
mnie obca sytuacja, a zarazem coś nowego. Bałam się, ale pożądanie Liama było
większe od strachu. Seks na zgodę? Jeśli to ma być ostatnią chwilą, związaną z
Paynem to, czemu nie. Byłam gotowa być tylko jego. Spojrzałam mu głęboko w oczy
i uświadomiłam sobie, że nigdy nie przestałam go kochać, że gdzieś na dnie
serca on tam ciągle jest. I czeka…
-Brakowało
mi Ciebie, bardzo…- wyszeptał mi do ucha.
Wtuliłam
się w niego i zapomniałam o wszystkim, żyłam teraźniejszością. Żyłam tu i
teraz. Liam znów zaczął mnie całować, począwszy od szyi i kończąc na brzuchu.
Przyprawiało mnie to o dreszcze i nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Kiedy
próbował odpiąć stanik spojrzałam na zegarek, który stał na szafce obok łóżka.
Wskazywał godzinę 1:20 w nocy. Automatycznie w mojej głowie zaświeciło się
czerwone światełko. Nowy York, mój staż, szef, „New York Time”. Zepchnęłam z
siebie Liama i panicznie zaczęłam ubierać się.
-Co się
stało?- Powiedział zdezorientowany Payne.
-Za
niecałe 2 godziny lecę do Nowego Yorku!- Głośno krzyknęłam, szukając gdzieś
buta.
-Jak
to?- Dopytywał.
-Mam
tam staż w „New York Time”- zaczęłam zakładać na siebie sukienkę.
-Na jak
długo tam lecisz?- Dodał smutno.
-Dwa
lata i nie mogę się spóźnić. A muszę wrócić do domu, przebrać się, wziąć
walizkę, pojechać na lotnisko!- Powiedziałam zdenerwowana, próbując znów
dobijać się do drzwi.
-Nie
leć! Zostań ze mną! Naprawimy wszystko! Proszę…- spojrzał na mnie i pocałował
czule w czoło.
-Nie
mogę. Chociaż chciałabym... Już jest za późno…- posmutniałam i złapałam go za
rękę.
-Przecież
dalej jest w nas to uczucie! Zostań!- Liam powiedział błagalnym głosem.
-Ono
zawsze w nas będzie. Ale teraz ten czas nie jest dla nas- powiedziałam mocno go
przytulając.
-Obiecaj,
że do mnie wrócisz…
-Obiecaj,
że będziesz na mnie czekać…
W tym
momencie otworzył nam ktoś drzwi z obsługi hotelowej. Wybiegłam szybko z pokoju
i starałam się złapać jakąś taksówkę. Nie zdążyłam się z nikim pożegnać, ale
myślę, że nikt nie będzie miał mi tego za złe. W końcu jadę walczyć o swoje
marzenia.
Oczywiście nieco się spóźniłam na lotnisko,
ale obsługa jeszcze mnie wpuściła na pokład samolotu. Wiedziałam, że nie ma już
odwrotu, że zaczynam pisać nowy scenariusz dla mojego życia. Lecąc do Nowego
Yorku, każdą minutę rozmyślań poświęciłam właśnie Jemu.
Zwykłemu niezwykłemu chłopakowi, który potrafi cholernie ranić i zadawać ból,
ale także być przyczyną tego, że bez bólu nie potrafię normalnie żyć. Bo nasza
historia się jeszcze nie zakończyła, ona dopiero się zacznie, tylko nikt nie
wie, kiedy…
* K O N I E C *
***
Dziękuje Wam za 22 rozdziały! Przepraszam za opóźnienie ale mam nadzieję, że warto było czekać.
Dziękuję także za wszystkie wyświetlenia i cudowne komentarze. Jesteście cudowni!
Dziękuję także za wszystkie wyświetlenia i cudowne komentarze. Jesteście cudowni!
Widzimy się w następnym tomie !
Do napisania!
idealne zakończenie <3 *.*
OdpowiedzUsuńczekam na następne ;)
JEJCIU ! CZEKAM NA 2 TOM !
OdpowiedzUsuńmam pytanie jak ona go zdradziłą ?
sorka ael nie pamietam ...
zdradziła go z Harrym :)
UsuńJakie to wspaniałe niech będą razem czekam na tom 2 :*
OdpowiedzUsuńJejku jakie śliczne zakoń czenie!! Cudo!
OdpowiedzUsuńcudowny, taki romantyczny ten rozdział :)<3
OdpowiedzUsuńZdolna Karolcia :*
OdpowiedzUsuńCzekałam na ten rozdział bardzo długo, ale oczywiście jak zawsze było warto!
OdpowiedzUsuńDziewczyno! Napisz książkę. Jeśli to zrobisz to jako pierwsza ją kupię i mam nadzieję, że miałabym na niej twój podpis ;)
Rozdział jest świetny!
Na początku myślałam, że to wszystko inaczej się potoczy. ;3
"- Nienawidzę Cię!
-A ja nienawidzę Cię... Kochać!" - diugfuyftrgufgjgwerui *_*
To samo powiedział mi dzisiaj chłopak ;D
Hahaha, ale w ogóle inna sytuacja.
Nie mam do czego się przyczepić. Harry zmądrzał i wszystko naprawił z czego się ogromnie cieszę.
Liam...
Payne, a tylko znajdź sobie inną, a cię normalnie zabiję! ;D
Już nie mogę doczekać się kolejnego tomu ♥
Pozdrawiam cieplutko / Emily Black / @Quennsis <3
Ps. Przepraszam, ze dodaję komentarz dopiero teraz, ale miałam problemy z komputerem ;\
Kocham ♥
niedo wiary!!!dopiero co zaczelam czytac to opowiadanie a tu juz koniec 1tomu. prosze szybko rozpocznij kolejny! co do zakonczenia to mam pewien niedostyt :/ do ostatniej minutu czytania bylam przekonana ze karolina jednak nie wyjedzie to NY ... a tu takie zakonczenie... mam nadzieje ze w nastepnym tomie beda ze soba bo inaczej tego nie przezyje... w tym rozdziale widac najlepiej jak siebie pragna ! pozdrawiam xoxo natalie! ;-)
OdpowiedzUsuńBrak słów to jest zbyt cudowne... *.* <3
OdpowiedzUsuńUh! Wiedziałam, że zakończysz to jakoś dramatycznie...
OdpowiedzUsuńAle, żeby aż tak!? :D
Jestem pod wrażeniem twojej wyobraźni, nie wiem skąd bierzesz te pomysły...
Wow, aż dwa lata? :o
Mam nadzieję, że Liam nie będzie chciał być długo bez niej i wiesz... Karolina, przyjechałem do ciebie! Wowowo! Wielka miłość, happy end i te sprawy. :D
Nie wierzę, że nie będzie czegoś między Majewską a jej szefem.
Od razu wiedziałam, że Liaś jej nie zdradził (zapomnij o moich starych komentarzach, w których go krytykowałam xd)
Trochę dziwi mnie to, że Harry tak zrezygnował ze swojej ''wielkiej miłości''...
Uh, nie wiem co zrobisz, ale masz mi zostawić w spokoju Adama! :D
A co do jednego z komentarzy u góry: Ja pierwsza zaklepywałam sobie książkę i autograf! :D
Weny. :)
xx. Niarry
Rozdział perfekcyjny! Na prawdę wszystko dopracowane w szczególe :)
OdpowiedzUsuńMiałam cichą nadzieję, że pogodzą się z Liamem i prawie do tego doszło. Tzn chyba się pogodzili ale ciekawa jestem czy wrócą do siebie. Czy Liam zaczeka na nią? A może NY zakocha się w swoim szefie? cholercia jestem taka ciekawa :)
Mam nadzieję że wytrzymam do kwietnia :*
Buźka;*
jeeeej to było wow :** Odebralo mi mowe hahah ! :D Czekam z nie cierpliwoscia na 2 czesc ... xx 3 Blagam Blagam Blagam czekamy na cb <3333 Lovkaa
OdpowiedzUsuńile ja na to czekałam ( w sensie to,co było teraz między nimi) :D
OdpowiedzUsuńB O S K I <3
uwielbiam Cię i czekam na pierwszy rozdział nowego tomu :)
buziaki :*
@katie_only
po tm rozdziale az boje sie pomyslec co bedzie w nowym tomie. skad ty bierzesz takie pomysly? jejciu ! *.*
OdpowiedzUsuńPowiem tyle : O ja pierdole co to sie porobiło !?:D
OdpowiedzUsuńCzyli tak oni sie kochaja ale sie rozstaja bo ona ma staż az na 2 lata ! Nom to dupa.
Nom ja jestem ciekawa jak to dalej bedzie :D
@JustNikaPlease
super zakończenie :)
OdpowiedzUsuńCiekawe zakończenie :) fajnie ci to wyszło pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów ~ Misia
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNominuję twojego bloga do Liebsten Award :D Więcej na: http://fanfiction-blackjack.blogspot.com/2014/03/nominacje-do-liebsten-award.html
OdpowiedzUsuńInformuję o nowym rozdziale.
OdpowiedzUsuńyouaremydefinitionofhappinesss.blogspot.com
jestem ciekawa jak powstaja takie rozdzialy.ile czasu nad nimi spedzasz i czu zawsze kestes z nich zadowolona? ja osobiscie jestem noga w piasaniu i zawsze z trudnoscia mi to wychodzi. uwazam ze jestes naprawde dobra w tym co robisz. :-))))
OdpowiedzUsuńrozdziały powstają w sumie dość nietypowy sposób. rytuały muzyczne, wczuwanie się w bohaterów itp. Czasami nad jednym rozdziałem spędzam nawet miesiąc ponieważ nie zawsze jestem zadowolona, albo czegoś mi brakuję. A tak naprawdę nie byłoby żadnego z tych rozdziałów, gdyby nie moja dość bujna wyobraźnia. Dziękuję ! :)
UsuńHej!Zachęcam do przeczytania youngloovers.blogspot.com
OdpowiedzUsuńloovelorn.blogspot.com
fromyourlust.blogspot.com
ifindyourlips.blogspot.com
są to opowiadania świetnej bloggerki Vivianne.
Gdy czytasz te opowiadania zatapiasz się w krainie fikcji.W każdym kolejnym rozdziale dzieje się coraz więcej.Naprawdę polecam!~K
Chciałam poinformować, iż youaremydefinitionofhappinesss.blogspot.com zmieniło się na http://psychiczna-pulapka.blogspot.com/ i będzie mi bardzo miło, jeśli razem ze mną będziesz czekał/a na powrót. :)
OdpowiedzUsuń