-To już
wszystko?- zapytałam pielęgniarki, która siedziała w recepcji i namiętnie
pisała coś w mojej kartotece.
-Tak,
tak… Jeszcze tylko pani podpis- powiedziała, podając mi przy tym długopis.
Złożyłam
swój niechlujny autograf na kartce papieru, po czym odetchnęłam z ulgą.
Spojrzałam na rodziców, którzy czekali już przy wyjściu i ruszyłam w ich
kierunku.
-Możemy
wracać już do domu?- zapytała mama.
-Tak,
nareszcie. Czekałam na to cały tydzień- powiedziałam lekko się uśmiechając.
-Lekarz
dał Ci jakieś zalecenia?- dodał tata.
-Coś
tam mówił- odparłam, chcąc jak najszybciej wsiąść do samochodu.
-Co
dokładnie? Wiesz, że teraz Twoje zdrowie jest dla nas najważniejsze-
powiedziała czule mama.
-Za
kilka dni mam przyjść na kontrolę, będę miała spotkanie z moją panią
psycholog- Emily.
-Musisz
teraz dużo odpoczywać, nie martw się, wszystkim się zajmiemy- tata objął mnie
swoim ramieniem.
Ciągłe badania, kontrola lekarzy, pilnowanie
mnie na każdym kroku kompletnie mnie wykończyły. Jedynym plusem pobytu w
szpitalu były rozmowy z panią Emily. Jest naprawdę miłą, inteligentną i
wyrozumiałą osobą. Z początku nie za bardzo przepadałam za jej towarzystwem,
gdyż była niezwykle dociekliwa i chciała wiedzieć każdy szczegół z mojego
życia. Nigdy nie dawała za wygraną. Aż w końcu wyzbyłam się wszystkiego i to
właśnie dzięki niej poczułam się o niebo lepiej. Jednakże dobija mnie fakt, że
ludzie na moim oddziale postrzegali mnie jak samobójczynię. Tak samo moi
rodzice, patrzą na mnie ze strachem w oczach. Nie dziwię im się, w końcu mogli
mnie stracić, tylko i wyłącznie przez moją głupotę. Niestety moje zachowanie
było irracjonalne. Uświadomiła mi to pani Emily, która za wszelką cenę starała
się wbić mi do głowy to, że nie zawsze wszystko jest takie złe jak nam się
wydaję. Doktor Johny okazał się być także naprawdę świetnym mężczyzną.
Poświęcał mi zawsze więcej czasu, niż innym pacjentom. Zawsze nielegalnie
przynosił mi moje ulubione batoniki Milky Way. Choć jest ode mnie o wiele lat
straszy nie czułam różnicy wieku między nami. Pamiętam, jak w pierwsze dni w
szpitalu doskwierał mi ogromny ból ręki. Była strasznie potłuczona i niestety
musiała być zszywana. Johny cały czas opowiadał mi o swoich licealnych
wybrykach, przez co nie odczuwałam już strachu przed tym niemiłym zabiegiem.
Ten tydzień ciągnął mi się niemiłosiernie
długo. Na szczęście teraz wszystko
wydawało się lepsze.
Wiem,
że będzie mi się trudno przyzwyczaić do „nowej” Karoliny, ale to najwyższa pora
by powrócić do dawnej, lepszej mnie.
-Nareszcie
w domu!- pomyślałam, opadając miękko na moje łóżko.
Rozglądnęłam
się po moim pokoju i postanowiłam zacząć wielkie zmiany od teraz. Z ogromnym
zapałem poderwałam się do góry i zadziałałam. Pościągałam wszystkie moje
zdjęcia z Liamem, które wisiały na tablicy korkowej, schowałam głęboko do pudełka
szarą bluzę, którą dał mi na początku naszej znajomości oraz wszystkie rzeczy
związane z nim. Zerwałam z szyi nawet naszyjnik od niego i przeszłam do
najtrudniejszej rzeczy do wykonania. Chwyciłam mój telefon, weszłam w kontakty,
wystukałam na klawiaturze Liam Payne, po czym kompletnie zamarłam. Chciałam przycisnąć USUŃ, ale coś mnie
powstrzymywało. Zaczęłam przeglądać nasze ostatnie sms’y. Czułam, że nie był to
zbyt dobry pomysł. Wywołało to u mnie masę wątpliwości, a co najgorsze wiele
wspomnień. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
-Karolina
musimy porozmawiać- powiedziała mama.
-Słucham-
odpowiedziałam z zaciekawieniem.
-Dzwoniła
tutaj Kinga- mówiła cicho i spokojnie.
-Po co?
Mówiłam Ci, że masz od niej nie odbierać telefonów!- powiedziałam zdenerwowana.
-Tak
naprawdę, kontaktowała się ze mną codziennie. Pytała się, jak się czujesz.
Martwi się o Ciebie.
-Nie
widzisz mamo, jaka ona jest fałszywa? Gdyby naprawdę się martwiła odwiedziłaby
mnie w szpitalu.
-Nie
uważasz, że mogła się bać tam przyjść? Przecież doskonale wiesz, że zaraz byś
ją stamtąd wyrzuciła- mama próbowała bronić Kingę.
-W
takim razie lepiej, że nie przyszła. Przynajmniej nie musiałam się denerwować-
powiedziałam ze złością.
-Może z
nią porozmawiasz? Nie możesz przecież tego tak zostawić- powiedziała głośno i
stanowczo.
-Właśnie,
że mogę! Nie chcę mieć już z nią nic wspólnego! Zakończyłam właśnie coś w swoim
życiu i nie pozwolę znów wyprowadzić się z równowagi- postawiłam się mamie.
-Żebyś
tego potem nie żałowała. Uwierz mi Kinga ma okropne wyrzuty sumienia, powinnaś
dać jej szansę.
-Już
kiedyś przez nią płakałam, zaufałam jej. Teraz nie popełnię tego błędu. Proszę,
już zakończmy ten temat. Jeśli będzie znów dzwonić, powiedz jej, że już dla
mnie nie istnieje- powiedziałam zaciskając przy tym mocno zęby.
-Widzę,
że nie wygram z Tobą. Ale szanuję Twoje zdanie- pocałowała mnie czule w czoło,
po czym wyszła z pokoju.
Wzięłam do ręki po raz drugi swój telefon i
tym razem bez zawahania usunęłam numer Liama z listy kontaktów. Było mi ciężko,
bo to jak usunąć część mojego życia i tak po prostu o niej zapomnieć. Ale muszę
tak zrobić, ponieważ to, że chciałam ś m i e r c i nie wróży nic dobrego. Pokazało tylko mój
ciemny charakter, którego nie chcę mieć. To wszystko we mnie było aktywne i
wybuchło, jak wulkan. Dlatego najlepszym rozwiązaniem będzie zaczęcie czegoś
nowego.
Nagle poczułam, jak mój telefon zaczął
delikatnie wibrować w mojej dłoni, po czym usłyszałam rytmiczny dzwonek. Na
ekranie telefonu pojawił się jakiś nieznany numer. Postanowiłam odebrać.
-Dzień
Dobry! Czy mam uprzejmość rozmawiać z Karoliną Majewską?- powiedział jakiś obcy
głos.
-Tak, a
o co chodzi?- zapytałam.
-Tutaj
Matt Lanter, dyrektor naczelny „London Time”. Dzwonię w sprawie pani stażu.
-Ooo!
Miło mi. Słucham- odpowiedziałam ciepłym i podekscytowanym głosem.
-Zaczyna
pani od jutra. Punkt 8:00, widzę panią w moim gabinecie- powiedział
nieprzyjemnie.
-Od
jutra? Myślałam, że staż odbędzie się dopiero na wakacjach-odparłam zdziwiona.
-Źle
pani myślała. Zawsze możemy znaleźć kogoś na pani miejsce, jeśli pani to nie
odpowiada.
-Nie,
odpowiada. Będę jutro punktualnie- stanowczo odpowiedziałam.
-W
takim razie do jutra!- zaraz po tych słowach usłyszałam dźwięk, symbolizujący
zakończenie rozmowy.
Naprawdę się ucieszyłam, była to świetna
wiadomość. Zapewni mi to dobry start. Nie będę musiała spędzać bezczynnie czasu
w oczekiwaniu na wakacje i na staż, bo zaczynam go już teraz! Zaczęłam się
zastanawiać, jak to wszystko będzie wyglądać. Już sobie wyobrażałam moje
pierwsze zlecenia, obowiązkowość i punktualność, mojego szefa, nowych znajomych
i środowisko. Byłam bardzo podekscytowana! Jutro chciałam wyglądać, na co
najmniej o pięć lat straszą, a w parze z tym idzie bardziej dorosłą i poważną.
Od razu pobiegłam do mojej szafy i zaczęłam przeglądać wszystkie moje ciuchy. Pierwszy
raz nie miałam pojęcia, co na siebie założyć. Wszystko wydawało mi się takie
nieodpowiednie, jak na pierwszy dzień pracy. Zdawałam sobie sprawę, że praca w
„London Time” to ogromne dla mnie wyzwanie, dlatego tak wszystkim się
przejmowałam.
Po dłuższych poszukiwaniach i wielu
przymiarkach, zdecydowałam się na coś naprawdę eleganckiego [LINK]. Mając już
obmyślony w głowie cały, idealny pierwszy dzień stażu mogłam wreszcie wziąć
ciepłą i relaksującą kąpiel, o której mogłam tylko pomarzyć będąc w szpitalu.
Co prawda, nie było to aż tak przyjemne jak zwykle, ponieważ musiałam uważać na
rękę. Była owinięta w bandaż, więc doskwierał mi pewien dyskomfort.
Kilka godzin w domu całkowicie pomogło mi
dojść do siebie. Odgłosy rozmowy rodziców w kuchni, głośny dźwięk gry
komputerowej Jasia, tykanie zegara, gwar na ulicy. Codzienność. Tego mi
brakowało w ostatnich miesiącach. Założyłam na siebie mój purpurowy szlafrok,
po czym zeszłam na dół. W salonie siedziała mama i oglądała jakiś program w
telewizji. Usiadłam obok niej i mocno ją przytuliłam.
-Już
nigdy więcej mi tego nie rób- wyszeptała mi do ucha.
-Obiecuję,
to się nie powtórzy. Żadnych głupich pomysłów z mojej strony- uśmiechnęłam się
i wtuliłam w nią jeszcze bardziej.
-Nieźle
nas wystraszyłaś-pokręciła przecząco głową- Dobrze, że tak się to wszystko
skończyło- pogłaskała mnie czule po włosach.
Nagle do pokoju wszedł tata, który był na
podwórku odebrać pocztę.
-Tym
razem tylko rachunki- powiedział przeglądając koperty- A i jeszcze jakiś list
do Ciebie Karolina- mówiąc to podał mi go do ręki.
Byłam
zdziwiona, ponieważ od nikogo nie spodziewałam się korespondencji. Na kopercie
widniała ozdobna czcionka, co jeszcze bardziej wprowadziło mnie zakłopotanie.
Ostrożnie ją otworzyłam i zobaczyłam piękne, ręcznie robione zaproszenie na
ślub. Było w przeróżnych odcieniach złota, a na środku widniał kaligraficzny
napis: „ Perrie and Zayn”. Wpadłam w panikę. Pobiegłam do kuchni i zobaczyłam
na kalendarz.
-No
tak, mamy Marzec, za dwa tygodnie ma się odbyć ślub Zayna. Kompletnie o tym
zapomniałam- pomyślałam.
Chwyciłam
w dłonie jeszcze raz zaproszenie, po czym zaczęłam czytać.
Serdecznie Zapraszamy:
Karolinę Majewską
Na uroczyste
przyjęcie Sakramentu Małżeństwa, które odbędzie się 20 Marca, o godzinie 14:30
( druhny spotykają się o godzinie 14:00), w kościele Świętego Josepha w
Londynie.
Prosimy o potwierdzenie przybycia.
Perrie i Zayn
Nie
mogłam uwierzyć własnym oczom. Myślałam, że moje bycie druhną skończyło zaraz
po tym, gdy zerwałam z Liamem. Poza tym nie łączyła mnie jakaś specjalna więź z
Perrie, tylko się kolegowałyśmy, co wiązało się z jakimiś sporadycznymi
sms’ami, telefonami. Ale teraz będąc postawioną w takiej sytuacji znów nie
miałam pojęcia, co robić. Sądziłam, że nie wypada mi iść na to przyjęcie, gdyż
zakończyłam swoją znajomość z „tymi ludźmi”. To byłoby wbrew moim
postanowieniom. Postanowiłam zadzwonić do Perrie i wszystkiego się dowiedzieć.
Być może to jedna, wielka pomyłka i zaproszenie zostało wysłane przez
przypadek?
-Cześć
Perrie, tutaj Karolina- powiedziałam niezręcznie.
-Ooo!
Hej, dawno się nie słyszałyśmy. Cieszę się, że dzwonisz- odpowiedziała wesołym
i entuzjastycznym głosem.
-Tak…-zawiesiłam
głos- Też się cieszę, że Cię słyszę- na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
-Dostałaś
już zaproszenie?- zapytała.
-Tak.
Właśnie w tej sprawie dzwonie- powiedziałam niepewnie.
-Coś
nie tak? Jakaś pomyłka w tekście?- dopytywała.
-W
sumie to myślałam, że to właśnie ty popełniłaś jakąś pomyłkę i przez przypadek
je do mnie wysłałaś- próbowałam wytłumaczyć Perrie to, jak ja to widzę.
-Co ty
wygadujesz? Przecież jesteś moją druhną, byłyśmy razem nad morzem, planowaliśmy
to od dawna. Dlaczego tak uważasz?- powiedziała zdziwiona.
-Sprawy
się pokomplikowały. Nie jestem już z Liamem…- tutaj przerwała mi Edwards.
-Nic
się nie pokomplikowało!- zaprzeczała- To, że związek Twój i Liama się
zakończył, nie oznacza, że nasza znajomość także.
-Ale
nie uważasz, że to będzie niezręczne? Nie chce by Twoje przyjęcie weselne
wyglądało jak stypa tylko z mojego powodu- odpowiedziałam stanowczo.
-Będzie
tak wyglądać, jeśli nie przyjdziesz. Co prawda, nie znamy się długo i nie
jesteśmy wielkimi przyjaciółkami, ale naprawdę Cię lubię- powiedziała miłym
głosem.
-Może
jednak znajdziesz kogoś na moje miejsce?- starałam się jakoś wykręcić.
-Chyba
żartujesz!- Perrie krzyknęła do słuchawki telefonu- Nie ma takiej opcji! Gdybym
nie chciała, byś była moją druhną nawet bym Cię o to nie poprosiła. Ale kiedy
Cię poznałam wiedziałam, że jesteś świetną dziewczyną!
-Wydaję
Ci się, nie jestem taka- w tym momencie na mojej twarzy pojawiły się czerwone
rumieńce.
-Tak
naprawdę wyróżniasz się. Potrzebuję takiej osoby, która nie jest pochłonięta
pracą jak my, ludzie show biznesu. Dookoła mnie jest pełno osób, które żyją
tylko muzyką, pieniędzmi i sławą. Bycie moją druhną to coś więcej! Wprowadzisz
trochę normalności w to wesele.
-To
miłe z Twojej strony, ale nie jestem przekonana- powiedziałam z zawahaniem.
-Chodzi
zapewne o Liama?- zapytała.
-Tak,
na razie nie chce się z nim widzieć.
-Naprawdę?
Gdybym była na Twoim miejscu specjalnie przyszłabym na to przyjęcie by zobaczył
ile stracił. Zawsze przecież możesz go unikać i bawić się z innymi ludźmi. Nie
zapominaj, że oprócz Payna będzie jeszcze około sto osób. Tak, więc nie masz
wyjścia, musisz przyjść- powiedziała z pewnością.
-Może
masz rację? W końcu nie mogę Cię zostawić w tak ważnym dniu. Ale jeśli dopadnie
mnie jakiś podły nastrój to nie będzie to moja wina- odpowiedziałam stanowczo.
-Nie
martw się, żaden podły nastrój Cię nie dopadnie!- Perrie odparła
przekonująco.
Sama nie dowierzałam sobie, jaką podjęłam
decyzję, ale Edwards dała mi do zrozumienia, że nie mogę się izolować od życia.
To, że będą tam ludzie, o których chcę zapomnieć nie ma większego znaczenia.
Przecież nie pójdę tam dla nich tylko dla Perrie. Mogę wziąć udział tylko w
ceremonii, w Kościele i spokojnie wrócić do domu. Zresztą znając Payna będzie
mu to obojętne czy będę na weselu, czy też nie. Nawet się nie pofatygował do
szpitala, żeby zobaczyć jak się czuję, albo by wytłumaczyć tę sytuację z Kingą.
Więc jeśli on tak szybko potrafił zapomnieć o mnie, ja nie będę gorsza.
Pierwsza noc w swoim łóżku po tygodniowej
wizycie w szpitalu wydawałaby się wręcz idealna, gdyby nie to, że musiałam
wstać o szóstej rano. Było to nie lada wyzwanie, ponieważ słynę z tego, że
lubię dłużej posapać. Nawet nie zdążyłam zjeść śniadania, tylko zaraz po tym
gdy wybiła 7:30, wybiegłam z domu. Miałam pięć minut na dojście na przystanek i
złapanie jakiegoś autobusu do centrum. Dziwnie się czułam, a jednocześnie byłam
bardzo ciekawa, jak ten mój staż będzie wyglądał. Na szczęście nie było
wielkich korków na drodze, więc byłam na czas pod ogromną siedzibą „London
Time”. Wysoki budynek piętnastopiętrowy, zrobiony ze szklanych szyb, i na jego
szczycie mała zadaszona kawiarenka. Wszystko wyglądało, jak maszyna do
zarabiania pieniędzy. Wchodząc do środka poczułam się jakbym była w jakimś zatłoczonym
pociągu, albo pośród ludzi, którzy czekają w supermarkecie na nową promocję.
Przywitał mnie tłum ludzi. Chodzili w swoim kierunku, każdy był zabiegany. Na
ścianach były powywieszane okładki najlepiej sprzedających się numerów „London
Time” w ubiegłych latach. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam oddział
sekretarek. Od razu tam podeszłam i zapytałam:
-Gdzie
jest gabinet pana Matta Lantera?
-A była
pani umówiona?- odpowiedziała niemiłym głosem, jedna z pracujących tam pań.
-Tak,
na godzinę 8:00.
-A to
nowa stażystka. Lanter coś wspominał, że może się pani tu pojawić. Dziesiąte
piętro, 4 drzwi po prawej stronie- wydusiła z siebie po cichu.
-Dziękuje-
podziękowałam z grzeczności, po czym udałam się windą, na wskazane mi piętro.
Byłam już przed drzwiami. Co chwilę
myślałam, czy dobrze wyglądam, czy sobie poradzę. Zdawałam sobie sprawę, że od
tego, jak wypadnę zależy dalsza moja kariera w tej gazecie. W myślach dodawałam
sobie otuchy, mówiąc, że dawałam sobie rady w gorszych sytuacjach. Wzięłam
kilka głębokich oddechów i zaraz po tym zapukałam do drzwi gabinetu.
-Proszę-
usłyszałam gruby i męski głos.
-Dzień
Dobry!- powiedziałam z uśmiechem na twarzy, po czym weszłam do środka.
-Siadaj.
Jestem Matt Lanter i od dziś jestem twoim szefem. Nie toleruję spóźnień, braku
profesjonalizmu i dziecinnego zachowania. Zrozumiane?- jak na powitanie
odpowiedział bardzo ostro i nie przyjemnie. Jednakże, gdy spoglądałam w jego
oczy, nie widać w nich było takiej złości.
-Tak,
oczywiście- odparłam, nie wahając się ani sekundy.
-Dobrze
w takim razie Twój grafik prześlę Ci na e-mail. Mam nadzieję, że nas nie
zawiedziesz. Szukamy teraz młodych ludzi, którzy świeżo patrzą na świat. Jako,
że mam 22 lata mam nadzieję, że będzie nam się przyjemnie współpracować i
będziemy mieć te same poglądy- na twarzy mojego szefa pojawił ciepły uśmiech.
-Też
tak uważam, oby nasza wspólna praca zaowocowała- posłałam mu ciepłe spojrzenie-
A, i przy okazji, to nie wygląda pan na tyle lat. Wchodząc tu myślałam, że jest
pan w moim wieku- dodałam, chociaż nie byłam pewna czy takie stwierdzenie jest
na miejscu.
-Dziękuję,
ale skoro już jesteś w składzie „London Time” mówmy sobie po imieniu- posłał mi
zalotny uśmiech- Matt- podał mi rękę.
-Karolina-
delikatnie ją potrząsnęłam i spojrzałam na niego z podziwem. Ten chyba się
zawstydził, ponieważ na jego twarzy od razu pojawiło się zakłopotanie, a
jednocześnie błysk w oku. Chociaż, nie wiem, co to mogło znaczyć.
-Dobrze,
w takim razie do roboty- powiedział, wręczając mi przy tym moją pierwszą
rozpiskę z przydzielonymi mi zadaniami.
***
No więc mamy 21 rozdział.
Muszę Wam powiedzieć, że jest to przedostatni rozdział z tego "tomu".
Dodatkowo chcę Wam powiedzieć, że 18.01 minął rok od dodania pierwszego rozdziału.
Dlatego chcę Wam podziękować, za okrągły rok z Wami!
Jak myślicie co zdarzy się w ostatnim, 22 rozdziale? A co sądzicie o tym ?
Pozdrawiam!
czytam i czytam i poprostu nie wierze. to przedostatni rozdzial?to minal juz rok? koniec tomu? ale bedzie nastepny? powiedz ze tak. oby karolina w ostatnim rozdziale byla juz z liamem. moze wesle perrie znow ich razem polaczy. prosze .... :)
OdpowiedzUsuńgenialny!!!! mam nadzieje że z 22 rozdziale karolina spotka się z liamem !!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) Coś mi się wydaje, że między Karoliną a Mattem zaiskrzy? Albo na weselu Liam i Karola sobie przebaczą? Hmmm sama nie wiem. Zresztą co by to nie było to i tak przeczytam. A tak w ogóle to dobrze, że już wyszła ze szpitala i dostała ten staż :) Czekam na kolejny, pozdrawiam Asiek.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze świetny!
OdpowiedzUsuńHmmm zacznę od Karoliny ;p
- Jest mega zaradna, świetne ma podejście do tego co się koło niej dzieje. Postanowiła nie patrzeć w przeszłość tylko cieszyć się życiem. Podziwiam ją :D Ja w takich chwilach bym sobie nie poradziła, nawet nie umiem postawić się na jej miejscu.
Kinga :
-Pfff... :D Co tu dużo mówić..
Ona ma jeszcze czelność do niej dzwonić, po tym co zrobiła?
Ale w sumie... nie do końca wiem co się działo pomiędzy nią a Liamem, dzięki czemu twoje opowiadanie jest niesamowite, nieprzewidywalne i do tego bardzo ciekawe *-* I za to właśnie je kocham ♥
Liam
- Hmmm...
Tak szczerze to myślałam, ze w tym rozdziale się pojawi, z kwiatami i czekoladkami, będzie błagał Karolinę na kolanach żeby mu wybaczyła i wszystko skończy sie dobrze i tu znowu mnie zaskoczyłaś ;)
Harry
- Tak bardzo zakochany w Karolinie ale do szpitala nawet nie przyszedł? c;
Podsumowując : Jesteś bardzo uzdolnioną pisarką czego dowodem tego są postacie których wymyśliłaś i nadałaś im charaktery które w niesamowity sposób potrafisz opisać. Czytając twojego ff czuję sie jakbym była tam gdzie oni i to wszystko widziała *-* Coś wspaniałego ;) !
Cóż.. Mogę ci tylko podziękować za to, że piszesz ;)
Szkoda, że następny rozdział to będzie już ostatni ;c Bo jak już w którymś komentarzu wspominałam "twoje opowiadanie jest dla mnie jak powietrze, nie mogę już bez niego żyć! Uzależniłam się od niego"
♥
Twoja fanka :* @sweetlovex31
Byłam tak pochłonięta czytaniem twojego geniuszu i pałaszowaniem pierniczków, że ugryzłam się w palec... Ałć...
OdpowiedzUsuńCzy dobrze wyczuwam jakiś flirt z szefem? :3 Mhhhh... Nie. To wszystko przez zimę i romans z kaloryferem...
Liam, ty łajdaku. Kinga dzwoniła, a ty nie dałeś rady sięgnąć po słuchawkę? Boże, same chamidła w tych czasach.. -.-' :D
Mam nadzieję, że to wesele nie przebiegnie tak wspaniale, jak planują Perrie i Zayn... Hah. Tak, jestem okrutna.
Na koniec chcę cię pośpieszyć. Idzie Wielkanoc, a ja zamówiłam sobie na to święto twoją książkę i moja zdziwiona mama wypytuje mnie o jakieś księgarnie, więc masz czas do kwietnia. + chcę twój autograf. :)
xx. Niarry i jej bolący paluszek...
Rozdział wspaniały jak każdy! ^_^
OdpowiedzUsuńCzytałam to opowiadanie cały wieczór i myślałam że zakończe go tym ze Liam i Karolina się pogodzą no ale trudno czekam na następny! Pozdrawiam ^_^
OdpowiedzUsuńSuper blog, kocham go!!! <3 Zapraszam do siebie: http://thisisusbloog.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCudooo. ;* Czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńDlaczego mi to robisz? Z każdym rozdziałem piszesz coraz lepiej :< EH.
OdpowiedzUsuń+ Założyłam nowego bloga z opowiadaniem. http://throuugh-the-dark.blogspot.com/ Zapraszam :)
Heej. Tu @Naataalina zmienilam nazwe na tt na @mysweetiejade mizesz mnie nadal informowac ?
OdpowiedzUsuńJasne <3
UsuńGratulacje!
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award więcej informacji znajdziesz tu:http://moje-zycie-jest-nudne-bez-ciebie.blogspot.com/
Nominowałam ciebie do Lieber Awords więcej informacji tutajhttp://mybestsongeverareyou.blogspot.com/2014/02/dziekuje-wam-czi.html?m=1
OdpowiedzUsuńKochanie, przepraszam, że zostawiam po sobie taki krótki komentarz, ale mam strasze dużo nauki ;-(
OdpowiedzUsuńrozdział jak zwykle jest cudowny. kocham twoje opowiadanie. ;-D Mam nadzieję, że Karolina i Liam znów będą razem, bo strasznie do siebie pasują. ;-) Buziaczki życzę weny Kate ;-)
P.S Nominowałam cię do Liebsten Adward szczegóły tu http://storyofmylife-onedirection77.blogspot.com/2014/02/liebsten-adward.html
jak to przedostatni?! coo?? jaak??!! :((
OdpowiedzUsuńchcę Karolinę + Liama i to szybko, przecież ten pierwszy tom nie może się skończyć inaczej ! :(
ZRÓB COŚ Z TYM, kochana :D
do następnego, postaram się już być na bieżąco :)
pozdrawiam
@katie_only
Jestem oczarowana tym opowiadaniem..dosłownie...
OdpowiedzUsuńHistoria wciągnęła mnie i przepadłam na dobre...uzależniłam się chyba...a miałam ograniczyć ff...; )
Rozdział jest świetnie napisany i czytając od początku twoje opowiadanie można zobaczyć, że szlifujesz swój talent pisarski.. : )
Czekam na nowy rozdział.. ; )
p. s. Zapraszam na zycie-to-pieklo.blogspot.com na 12 rozdział. ; )
http://one-direction-story48.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńhttp://one-direction-one-hart.blogspot.com/ zapraszam do mnie :*
OdpowiedzUsuńnext !
OdpowiedzUsuńTwój blog został nominowany do Liebster Award więcej informacji znajdziesz tutaj:
OdpowiedzUsuńhttp://lost-in-the-feelings.blogspot.com/2014/02/libser-award.html
Jak to przed ostatni :( Super rozdział!!
OdpowiedzUsuńNie pojawił się :( :( :(
OdpowiedzUsuńpojawi się, jutro już powinien ! Dzisiaj mam problemy z blogspotem i nie mogę opublikować posta :c nie wiem co się stało .
UsuńRozdział niesamowity. Myślałam że Liam przeprosi Karolinę, ale widzę że to chyba dopiero w następnym rozdziale. Mam nadzieję że wejdziesz też na mój blog. zaczynam dopiero, ale też jest związany z Liamem.
OdpowiedzUsuńhttp://onelife-onethirst.blogspot.com/
Pozdrawiam :*