Błądziłam. B Ł Ą D Z I Ł A M po resztkach
mojej podświadomości, po zakamarkach mojego całego ciała. Małymi, człowieczymi
stópkami przemierzałam moje najskrytsze myśli i pragnienia. Przemierzałam to,
co jeszcze nigdy nie zostało przeze mnie odkryte. Trwało to sekundę, może dwie,
choć wydawałoby się, że taka wędrówka może trwać dłużej, nieskończenie
długo. Nie była to zwykła ziemska
sekunda, była ponadczasowa, ciągnąca się, zatrzymywała we mnie to, co
najlepsze. Byłam dla niej jak kamień, który chciała wyszlifować na diament,
byłam dla niej jak drewno, z którego chciała wystrugać najpiękniejszą zabawkę,
byłam dla niej jak ziarno, które może potem wyrosnąć i dawać mnóstwo plonów. I
unosiła mnie wysoko ponad wszystko i wszystkich, i niosła niezmiernie daleko. Do światła. Widziałam je, czekało na mnie. Chciało, bym
je dotknęła. Zaciągnęła się nim jak najlepszym narkotykiem na świecie. Wołało
mnie, mówiło, że to już pora. Najwyższa pora zakończyć to wszystko. I czułam
promienie światłości na sobie, jak oplata moją zapłakaną twarz próbując przejąć
nade mną kontrolę. Czułam jak wkradało się do mojego serca i sprawiało, że
zapominałam, kim tak naprawdę jestem, jaka jestem, jaka bym była. Nie chciałam
tego…
Jedna mała sekunda… Czas, jak ważny był
wtedy czas.
***
Moje powieki zaczęły delikatnie drżeć, a
palce u rąk powoli zginały się i prostowały. Czułam, jak moje serce znów
zaczyna pracować. Jakby szykowało się na jakieś wyścigi, ostrożnie dopinało
ostatnich szczegółów. Rozchyliłam mozolnie wargi i czułam jak do moich ust
napływa powietrze. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam znów uczyć się oddychać.
-Mamy
ją! Mamy ją!- krzyknął jakiś nieznajomy głos.
Momentalnie
otworzyłam oczy i zobaczyłam dookoła mnie mnóstwo obcych twarzy. Roztrzęsłam
się, nie wiedziałam, co się dzieje.
-Ciśnienie?
-120 na
80, stabilne panie doktorze-odpowiedziała głośno jakaś kobieta, którą widziałam
jak przez mgłę.
-Puls?-
powiedział ochrypły głos.
-72
uderzenia na minutę, w normie.
-Proszę
założyć kroplówkę i przeprowadzić podstawowe badania- powiedział męski głos.
Nagle stanął nade mną straszy mężczyzna, z
długą siwą brodą i okularami na samym czubku nosa. Długo mi się przyglądał,
sprawdzał każdą część mojego ciała. Nie powiem, czułam się dość dziwnie i nie
swojo.
-Stan
pacjentki dobry, jednakże występują duże obrażenia, proszę zapisać w kartotece-
powiedział do kobiety, która stała za nim, uśmiechając się przy tym do mnie.
Posłusznie wykonała polecenia, po czym starannie i dokładnie opatrzyła
wszystkie moja rany. Sprawiało mi to lekki ból, chociaż nie wiedziałam
dokładnie, co robi, ponieważ byłam jeszcze otumaniona.
-Jak
się czujesz?- mężczyzna zapytał, skupiając całą uwagę na mnie.
-Nie
czuję się w ogóle. Gdzie ja jestem?- wybełkotałam
zdezorientowana.
-W szpitalu,
została pani potrącona. Ja jestem lekarzem i leczę tutaj- odpowiedział ze
spokojem.
W tym
momencie do mojej głowy napłynęło mnóstwo myśli, w tym te, których nie chciałam
mieć. Wszystko do mnie wróciło. Jednakże, nie mogłam sobie przypomnieć tego,
jak doszło do wypadku. Próbowałam wysilić umysł i jakoś sobie to poukładać, jak
to się stało, że zostałam potrącona. Ale miałam wrażenie, że ktoś wyciął mi
kawałek mojego życia.
-Pamiętasz
jak masz na imię?
-Karolina-
odpowiedziałam stanowczo. Tak jakby była to jedyna rzecz, której jestem pewna
na sto procent.
Doktor
uśmiechnął się pod nosem. Wyglądało na to, że rozbawiło go moje dość typowe
polskie imię. Rozglądnęłam się dookoła i westchnęłam cicho. Nienawidzę
szpitalnych sal. Są zbyt puste i zbyt przygnębiające by czuć się w nich dobrze.
-Nie
martw się, długo tutaj nie zostaniesz, zaraz przewieziemy cię do zwykłej sali.
A z rana przyjdzie do ciebie pani psycholog.
-Pani
psycholog? Po co?- zapytałam zdziwiona.
-Stwierdziłem,
że jest ci to potrzebne. Chyba nie zbyt pamiętasz, co się wydarzyło, więc na
razie się nie zamartwiaj- uspokajał mnie doktor.
-A moi
rodzice? Są tu moi rodzice? – dodałam zaniepokojona.
-Zostali
już powiadomieni, powinni tu być w przeciągu 15 minut. Na razie musisz dużo
odpoczywać.
Doktor samodzielnie jeszcze zapisał coś w
kartotece, po czym wyszedł. W mgnieniu oka pojawiły się pielęgniarki i przewiozły
mnie do innej sali. Podały mi jeszcze jakieś tabletki, podejrzewam, że były one
na uspokojenie. Po czym znikły także one. Zostałam sama i odetchnęłam z ulgą. Spojrzałam
na ręce, były poobijane, zadrapane. Prawa była zawinięta w bandaż. Podciągnęłam
szpitalną koszulę do góry i zobaczyłam, że także na brzuchu mam ranę, zaklejoną
plastrem. Odczułam jak w jednej chwili napłynął do mojego ciała ogromny ból, a
głowa mocno zaczęła mi pulsować. Dopiero wtedy, zdałam sobie sprawę, jak
poważnie ucierpiałam. Nie wiedziałam jak
mogło do tego dojść. Bałam się patrzeć na samą siebie.
Nagle zobaczyłam jak klamka od drzwi
porusza się. Ukazały mi się najukochańsze osoby w moim życiu. Chciałam się
podciągnąć i przywitać się z nimi. Jednakże ból pleców i uciążliwy ucisk głowy
mi to uniemożliwił.
-Mamo,
jak dobrze Cie widzieć!- powiedziałam z entuzjazmem.
-Czy ty
jesteś chora? Jak mogłaś nam to zrobić? – krzyknął tata.
-To nie
moja wina, że auto mnie potrąciło. Żyję! - próbowałam się bronić.
-Chciałaś
popełnić samobójstwo! Więc raczej tylko ty jesteś tu winna- odpowiedział.
-Przestań!-
krzyknęła moja mama- Nie czas na takie rozmowy- dodała.
-Co
chciałam?- do oczu samoczynnie napłynęły mi łzy, a mój oddech stał się nie
stabilny.
-Spokojnie,
twój lekarz poinformował nas, że możesz tak zareagować. Porozmawiamy o tym jak
będziesz mogła- uspokajała mnie mama głaszcząc po włosach.
-Przepraszam
za moje zachowanie, ale nie mogłem uwierzyć w to wszystko. Zbyt wiele jak na
ojcowskie serce- powiedział ze skruchą tata.
-Chciałam
popełnić samobójstwo? Ja? Nie wierzę w to!- krzyknęłam.
-To nie
zupełnie tak. Straciłaś panowanie nad sobą, nie wiedziałaś, co się dzieje,
jakbyś straciła kontakt z rzeczywistością. Tak mówili świadkowie- tłumaczyła mi
mama.
-Ale
dlaczego? Przecież to nie ja- po policzku spłynęła mi łza.
Wtedy poczułam się jak w wehikule czasu. Przed
oczami pojawił się obraz Kingi i Liama, mój ból i rekcja na to wszystko.
Zobaczyłam jak rozpadło mi się serce. Ale nie, dlatego, że zobaczyłam mojego
ukochanego z inną tylko, dlatego, że to nie byłam ja. Wiedziałam, że ja
zasługuje na bycie obok niego. Podeszłam z zazdrością do tego wszystkiego. Nie
mogłam zaakceptować faktu, że koło Liama stoi Kinga. A podteksty, które tylko
mi dali w postaci bycia w samej bieliźnie, sprawiły, że kompletnie straciłam
panowanie nad sobą i swoim zachowaniem.
-Doktor
powiedział nam, że mało brakowało, a znalazłabyś się po drugiej
stronie-wydusiła z siebie mama, zaciskając przy tym wargi.
-Lepiej
powiedz nam, po co w ogóle wyszłaś na jezdnie? Życie Ci nie miłe, dziewczyno!-
powiedział podenerwowany tata.
-Mamo,
a co z kierowcą samochodu?- zapytałam, omijając przy tym pytanie zadane przez
tatę.
-W
porządku, jest tu tylko na obserwacji. Policja przed chwilą spisywała z nim
zeznania.
-Policja?
Po co?- zmarszczyłam pytająco czoło.
-Zawsze
przy takich zdarzeniach biorą udział- odpowiedziała mama.
Pokiwałam
lekko głową na znak, że już wszystko rozumiem, poczym tata przystąpił do
swojego monologu.
-Wybacz,
ale muszę to powiedzieć. Nie mogę tego pojąć. Po co to zrobiłaś? Rozmawiałem
chwilę z policjantem prowadzącym. Powiedział mi, że ze zeznań świadków stałaś
tam i tylko prosiłaś się o to by potrąciło Cię auto.
Spoglądałam na niego, co chwilę ukradkiem.
Analizowałam każdy jego ruch. Był naprawdę zdenerwowany. Bałam się odezwać, nie
chciałam , żeby źle zareagował.
-Doskonale
wiedziałaś, że ta droga nie ma tam oświetlenia! Doskonale wiedziałaś, że auta
jeżdżą tam nie ograniczając swojej prędkości. Miałaś szczęście, że kierowca
samochodu, które Cię potrąciło, jechał stosunkowo wolno. Ale tak, czy tak nie
zdążył zahamować… Za późno Cię zauważył. Jak mogłaś? Chciałaś zginąć!- pierwszy raz zobaczyłam, jak do oczu
mojego taty napłynęły gorzkie łzy, a twarz była pełna złości. Chciałam mu coś
mądrego odpowiedzieć, ale zdałam sobie sprawę, że miał rację. Ja chciałam
umrzeć… Chociaż pamiętam to wszystko jak przez mgłę, czuję, wewnątrz mnie, że
byłam zdolna do tego by znaleźć się pod kołami samochodu.
Tego
wszystko było już za wiele. Pierwszy raz w życiu byłam tak mocno zakochana,
pierwszy raz tak to wszystko przeżywałam. Dlatego nie wytrzymałam, kiedy
zaczęłam to wszystko tracić. Teraz sama nie wiem, co powinnam czuć, bo jestem
pełna złości. Nie koniecznie do samej siebie, ale do Liama, który dał mi
nadzieję i wykorzystał moją naiwność. Widząc ich razem w jego mieszkaniu byłam
pewna, że doszło do czegoś między nimi. I to nie dawało mi spokoju. Będąc z
Liamem przez tak długi okres czasu jedyna czułość, jaką sobie okazywaliśmy to
namiętne pocałunki i dotyk, jego oddech na moim karku… Nie doszło do niczego
więcej, bo mieliśmy szacunek do siebie i nie chcieliśmy zranić siebie nawzajem.
A oni…
-Przespali
się ze sobą!- krzyknęłam na głos, pełna goryczy.
Widząc
zdezorientowane i zdziwione miny rodziców zdałam sobie sprawę, że powiedziałam
to nagłos. Pierwszy raz tak odpłynęłam w myślach. Następnym razem muszę zwracać
bardziej na to uwagę.
-Słucham?-
mama szeroko otworzyła oczy.
-Nic,
naprawdę- nie chciałam ich zamartwiać moim problemami.
-Chyba
raczej nie, zmizerniałaś od razu- zauważył tata.
-Wydaje
Ci się- powiedziałam, robiąc przy tym wymuszony uśmiech.
-Słuchaj,
jeśli ma to coś wspólnego z Liamem to nierącze za siebie. Już dość on namieszał
w naszym życiu. Wystarczy, że w swoim domu czuję się nieswojo, bo za oknem jest
pełno dziennikarzy i innych durniów z telewizji. Dodatkowo, wiem ile łez
wypłakałaś, więc…- tutaj tata przełknął mocno ślinę- Jeżeli to on przyczynił
się do tego, że chciałaś odebrać sobie życie to ja już się z nim rozprawię!
Po tych słowach przekręciłam się na drugą
stronę łóżka i zaczęłam płakać w szpitalną poduszkę. Tata trafił w mój czuły
punkt. Nic mu nie mówiłam, a on sam domyślił się, o co chodzi. Tak dobrze mnie
zna, a ja go tak bardzo teraz potrzebuję. Usłyszałam, jak drzwi do mojej sali
się otwierają. Obróciłam głowę w bok i zobaczyłam znajomą mi twarz.
-Przykro
mi, ale musicie państwo wyjść. Na dziś koniec odwiedzin- uśmiechnął się doktor.
Rodzice
posłusznie wykonali jego polecenie. Pożegnali się ze mną i obiecali, że
przyjadą do mnie zaraz po porannym obchodzie.
-Więc,
jak się czujesz? – zapytał mój lekarz prowadzący, oglądając mnie bardzo
dokładnie.
-Kiepsko.
Nie mam siły nawet się podnieść- powiedziałam, robiąc przy tym niezadowoloną
minę.
-Nie
dziwię się, jesteś mocno poobijana. Ale masz szczęście, że nic nie złamałaś-
powiedział, zakładając na uszy słuchawki, po czym przystąpił do zbadania mnie.
-Proszę
pana, długo będę musiała zostać w szpitalu?- zapytałam, wyrażając przy tym niechęć
do bycia w tym miejscu.
-Trudno
określić, w zależności jak się będziesz czuć oraz jak będą goić się obrażenia.
A tak przy okazji to jestem John. Możesz mówić mi po imieniu- powiedział
podając mi przy tym rękę.
-Dobrze,
miło mi Cię poznać- uśmiechnęłam się i delikatnie potrzęsłam jego rękę.
-Teraz
musisz dużo odpoczywać i nie przemęczać się. A podstawową częścią jest
wysypianie się- powiedział i poprawił mi moją poduszkę.
-O
wiele lepiej, dziękuję!- posłałam mu ciepłe spojrzenie.
-W
takim razie do zobaczenia rano. Zaraz przyślę tu pielęgniarkę i da Ci jakieś
tabletki na dobry sen- powiedział, zapisując coś w mojej kartotece, po czym
pożegnał się i wyszedł.
Postanowiłam zastosować zalecenia lekarza i
zaraz po tym, gdy dostałam tabletki nasenne starałam się zasnąć. Pierwszy raz
od pewnego czasu przyszło mi to tak łatwo.
Po prostu poszłam spać i nie miałam z tym żadnego, większego problemu. Spodobało
mi się to uczucie.
***
Obudził mnie głośny dźwięk sygnału karetki,
która właśnie podjechała koło szpitala. Chciałam wstać i wyjrzeć przez okno,
jak to zazwyczaj robię, ale nie miałam kompletnie siły. Przyprawiało mnie to do
rozpaczy, bo czułam się nieswojo i niekomfortowo. Odnosiłam wrażenie, że jestem
przykuta do łóżka szpitalnego. Teraz wiem, co odczuwał Adam będąc tutaj.
Dookoła tylko cztery, puste ściany, szare kolory i ten obrzydliwy szpitalny
zapach, który sprawiał, że miałam coraz gorsze samopoczucie. Chciałam stąd
wyjść i jak najszybciej znaleźć się w domu, w moim łóżku.
Nagle w progu drzwi pojawiła się śmiesznie
ubrana, niska kobieta, z dość schludnie uczesanymi włosami.
-Ty
zapewne jesteś Karolina?- zapytała niepewnie siadając obok mojego łóżka.
-Tak,
to ja- odpowiedziałam.
-Jestem
Emily Daster, psycholog. Miałam odwiedzić Cię dziś z rana- posłała mi ciepły
uśmiech.
-Racja,
lekarz wspominał mi, że przyjdzie pani do mnie- zrobiłam kwaśną minę.
-Dobrze,
w takim razie żeby nie przedłużać może opowiesz mi coś o sobie?- zapytała,
sprawiając wrażenie naprawdę miłej.
-Pochodzę
z Polski, ale mieszkam w Londynie już od dawna. Ostatnio ukończyłam liceum-
odpowiedziałam, wzruszając ramionami dając pani psycholog do zrozumienia, że w
moim życiu nic ciekawego się nie dzieje.
-A co
po liceum? Masz już jakieś plany?- dodała zaciekawiona, dzielnie znosząc moje
chimery.
-Wygrałam
konkurs i odbędę staż w „London Time”.
-Żartujesz?
To jedna z moich ulubionych gazet!- powiedziała podekscytowana- Czyli lubisz
pisać?- zapytała.
-Tak,
chociaż, nie jestem pewna czy dobrze mi to wychodzi- odpowiedziałam z zakłopotaniem.
-Musi!
Przecież nie tak łatwo dostać taki prezent od losu w postaci stażu, w jednej z
najlepiej sprzedających się gazet z Wielkiej Brytanii. Nie mogę się już doczekać,
aż przeczytam jakiś Twój artykuł.
-Dam
pani znać, jeśli jakiś się ukaże- uśmiechnęłam się, dając tym samym znać, że
przyzwyczaiłam się do jej obecności.
-A jak
tam w miłości? Są jacyś chłopcy?- zapytała już trochę poważniej.
Wiedziałam,
że prędzej czy później dojdzie do tego, że spyta o to. Ale nie chciałam o tym
rozmawiać, bo to naprawdę trudny dla mnie temat. Długo się zastanawiałam nad
odpowiedzią na to pytania, ale w końcu z przekonaniem wydusiłam z siebie:
-Nie
ma, nie ma żadnego.
-W
takim razie, dlaczego jak wypowiadałaś te słowa na twojej twarzy malował się
grymas, który mówił: „ Nie mam, chociaż moje serce jest już zajęte” ?
-Wydaję
się pani, wcale tak nie jest- starałam się zaprzeczyć.
-Gdyby
tak nie było, zignorowałabyś moją wypowiedź. Jednak wolałaś potwierdzić swoją
wersję. Więc chyba jest coś na rzeczy, albo chcesz coś ukryć-pani Emily
spojrzała na mnie uważnie.
Przyznam,
jest dobra. W przeciągu kilku minut poznała mnie na wylot. To tak, jakby miała
skaner w oczach. Dlatego bałam się rozmowy z nią. Wiedziałam, że będzie chciała
wyciągnąć ze mnie wszystko. A ja nie byłam pewna, czy jestem na to gotowa.
-Liam.
To mój były, ale ma pani rację, kocham go nadal. Szaleję za nim.
-A
jednak. Co się stało, że określasz go słowem „były”?- dopytywała.
-Zdradziłam
go z jego przyjacielem- odpowiedziałam, kryjąc ze wstydu twarz w dłonie.
-Kochałaś
go? Tego jego przyjaciela?
-Nie
wiem. To było dziwne. Myślę, że czułam coś do niego, ale to nie była miłość.
Tak naprawdę tylko Liam się liczył.
-W
takim razie, dlaczego to zrobiłaś? Skoro, uczucie do Liama było silniejsze?-
pani psycholog zadawała coraz trudniejsze pytania.
-To nie
takie proste. To po prostu się stało. Jeden moment, jedna chwila. Czułam się
wtedy nieziemsko, ale zaraz po tym nienawidziłam siebie. I do dziś siebie
nienawidzę! – mówiąc to zacisnęłam mocno pięści ze złości - Nie radziłam sobie
ze sobą, do teraz nie wiem, dlaczego go zdradziłam, chociaż był to tylko
pocałunek- odpowiedziałam niepewnie, chwiejnym głosem.
-Próbowałaś
go odzyskać?
-Próbowałam…
Na marne- zawiesiłam głos i spuściłam wzrok.
-Dlaczego?
Opowiedz mi o tym.
-W
dzień mojego wypadku, poszłam do niego, chciałam zacząć wszystko od nowa. Ale
zastałam go z moją kuzynką – Kingą- powiedziałam smutno.
-To
jeszcze o niczym nie świadczy- powiedziała pewnie.
-Była w
samej bieliźnie, chciała jego koszule- zaczęłam płakać na oczach pani Emily
-Myślisz,
że Liam byłby do tego zdolny, by tak od razu znaleźć sobie inną? Znasz go,
myślisz, że łatwo mu przychodzi zapominanie? – specjalny nacisk położyła na
ostatnie słowo.
-Nie
mam pojęcia, nie myślałam o tym. Chciałam wtedy tylko zniknąć. Nie mogłam sobie
wybaczyć tego, że przez moją zdradę straciłam wszystko…- wytarłam dłonią
policzek z łez.
-Więc
nazwijmy rzeczy po imieniu. Chciałaś popełnić samobójstwo. Nie poradziłaś sobie
z tym wszystkim. Ale co było siłą napędową?- zapytała, chwytając mnie przy tym
za rękę.
-To, że
Liam nie dał mi wyboru. To, że ja go nie odzyskałam, to, że zobaczyłam go z
inną- uniosłam głos.
-Nie
prawda- pokręciła przecząco głową.
-Słucham?
A co pani może wiedzieć- zacisnęłam ze złości zęby.
-Zrobiłaś
to, bo nienawidzisz siebie za to, co zrobiłaś. Dopóki nie wybaczysz sobie, nie
będziesz w stanie być szczęśliwa. Cały czas winisz siebie i tylko siebie. Jak chciałaś
stworzyć szczęśliwy związek z Liamem skoro cały czas myślisz o zdradzie i o tym
jak bardzo tego żałujesz? Życie toczy się do przodu, zapomnij o tym. Zdrowy
związek polega na NIE WRACANIU do przeszłości tylko na budowaniu przyszłości. To,
że zobaczyłaś go z Kingą było tylko bodźcem do tego, jak impulsywnie zareagowałaś.
Musisz najpierw naprawić siebie, żeby odzyskać to, co straciłaś. Ludzie robią
gorsze rzeczy, dlatego nic Ci nie pozostało jak dążyć do wybaczenia. Wybaczenia
samej sobie.
***
Całe popołudnie spędziłam w sali myśląc o
tym, co powiedziała mi pani psycholog. Mój problem tkwił we mnie. I choć
udawałam, że wszystko u mnie porządku, tak naprawdę nie było. W myślach miałam
zakodowane tylko jedno słowo: ZDRADA. Może ma i rację, że powinnam się pogodzić
z tym, co wydarzyło się tamtego dnia, nad morzem z Harrym. Powinnam sobie
odpuścić ten pocałunek. Nie cofnę czasu, ale mogę budować wszystko od nowa.
Powiem głośno: Tak, zdradziłam Liama. Tak, zrobiłam to. Wcześniej się tego
wstydziłam, ale czymże jest życie jak nie prawdą wobec samego siebie? Mogę znów ukształtować mój charakter i moje
wartości. Udawanie, że nic się nie stało nie pomoże mi. Muszę po prostu to
zaakceptować, przyjąć do świadomości.
Postanowiłam,
że zacznę żyć od nowa. Normalnie. Bez Liama, bez Harrego, bez One Direction.
Koniec. Od kiedy są w moim życiu nic nie układa się tak jak powinno. Nie
powiem, były wspaniałe chwile, które zapamiętam do końca życia. Ale na razie
muszę to zakończyć. Kocham Liama, więc z miłości do niego odejdę. Dla niego.
Dla nas.Tak będzie lepiej. Widok mojego taty, który przeżywa to wszystko z
podwojoną siłą, dobija mnie. Wcześniej tego nie widziałam, ale teraz wiem jak
ciężko musiało być wszystkim dookoła. W końcu doszło to do mnie.
Idealne życie po prostu nie istnieje… Idealne
życie z One Direction nie istnieje.
***
Postanowiłam dodać rozdział troszkę wcześniej! Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu, oraz, że nie jest za bardzo zanudzający i monotonny.
Oprócz tego pragnę Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia z okazji nadchodzącego Nowego Roku 2014. Aby był dużo lepszy od poprzedniego, by nie brakowało Wam najważniejszych osób w Waszym życiu. Spełnienia wszystkich marzeń oraz wszystkich Waszych postanowień. Samych pięknych i radosnych dni. Udanego Sylwestra i wszystkiego co najlepsze! :)
PIERWSZA! pierwsze moje wrażenie... o jejku... jeśli wstęp jest wizją śmierci to maskara. kompletnie mnie ten początkowy fragment powalił. aż mnie dreszcze przechodziły. Potem na szczęście Karolina przeżyła. Ale znów kolejny fakt mnie zasmucił. Czy to oznacza koniec jej związku z Liamem? Czy to koniec z 1D? Ja się boje co będzie w kolejnych rozdziałach. Oby taka dalej. Pa :) I czekam na kolejny rozdział! :)
OdpowiedzUsuńO jejku... To moje wrażenie po przeczytaniu rozdziału.Po prostu mega!Alez się zastanawiam co z Liam'em?
OdpowiedzUsuń'Zanudzający', 'monotonny' ?! Dziewczyno chyba sobie żartujesz! :D Ani ten ani żaden z twoich rozdziałów nie był nudny ani monotonny!
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest fantastyczny!
Cały czas ciekawi mnie co się wydarzyło między Liamem i Kingą, myślałam, że w tym rozdziale się to dowiem, ale pomimo tego, ze sie ich nie doczekałam nie jestem zawiedziona bo teraz jeszcze bardziej trzymasz mnie w napięciu! ♥
Podoba mi się, że Karolina doszła do tego, że nie może żyć przeszłością.
Najgorsze jest to, że główna bohaterka nie chce już być związana z 1D (jeśli dobrze zrozumiałam) i to mnie trochę smuci, ale mam nadzieję, że to nie koniec twojego FF i pamiętam, że w którymś rozdziale napisałaś, ze kończysz pierwszy 'tom' tego FF czyli, ze chyba będzie też drugi :D
Więc się nie martwię. Lecz jeśli zdecydujesz się skończyć to opowiadanie proszę zacznij pisać kolejne bo się uzależniłam od tego jak piszesz! ♥
Pozdrawiam cię serdecznie ♥
Oby tak dalej xx
On jest cudowny!
OdpowiedzUsuńNie moge doczekac sie nastepnego. @Naataalina
Ty Wariatko! Ona musi być z Liamem. Mam nadzieję, że sobie wyjaśnią wszystko i wrócą do siebie. Bo nie wyobrażam sobie żeby było inaczej! ;) Ja również życzę Ci Szczęśliwego Nowego Roku i spełnienia marzeń :)
OdpowiedzUsuńszczerze ... jestem pod wrazenie. czytajac pierwsze rozdzialy myslalam ze to opowiadanie bedzie przewidywalne zwykle a tu?? z ozdzialu na rozdzial akcja rozwija sie niesamowicie szybko. obecnie jest to jedne z lepszych opowiadan pod wzgledem emocji i sytuacji. idealnie wczulas sie w role pani psycholog. karolina jest ciekawa osobowoscia i fajnie ja ksztaltujesz. czekam na kolejne,pozdrawiam , Alice ;)
OdpowiedzUsuńHa, ha, ha! POWRÓCIŁAM! :D Jeszcze piękniejsza niż zwykle z mym jednorożcem i różdżką, bo...
OdpowiedzUsuńDobra.
Koniec.
Alkohol jest dla ludzi rozsądnych jak to mawia moja mama.
Po pierwsze:
Ba prawdę chcesz, żebym dostała zawału? Aż tak mnie nienawidzisz?
Pfff... Muszę dożyć do Epilogu. :D
Po drugie:
Liam, Liam, Liam, do szpitala, debilu, ale już!
Po trzecie:
Tylko mi spróbuj odizolować Majewską od One Direction... :3
Szczęśliwego nowego roku! ♥
xx. Niarry
trochę nudny, ale i tak świetny. < 3
OdpowiedzUsuńŚwietny mam nadzieję że szybko dodasz nowy rozdział!!/ Mika
OdpowiedzUsuńNominuję cię/was do Libsten Award. Więcej tu: youaremydefinitionofhappinesss.blogspot.com
OdpowiedzUsuńxx. Niarry
A ja wierzę, że to się tak nie skończy. Nie może. Liam musi to jakoś wyjaśnić.
OdpowiedzUsuńHej, rozdział jak zwyklepowalił mnie na ziemię. Jak ty to robisz ? Hmm ?? Rozdział jest jak zwykle bardzo ciekawy. Mam nadzieję, że następny dodasz troszkę szybciej . Buziaki Kate
OdpowiedzUsuńP.S Liam masz lecieć do szpitala, bo jak nie to ukatrupie !! Hahahahah
NOMINOWAŁAM CIĘ DO THE VERSATILE BLOGGER AWARD.
OdpowiedzUsuńWIĘCEJ INFORMACJI U MNIE NA BLOGU.
http://my-life-is-true-onedirection.blogspot.com/
ROZDZIAŁ JEST WYŚMIENITY
Super!!- next już teraz zaraz!!!/mika.
OdpowiedzUsuńNie-mika milka chciałam sie podpisać
UsuńPiękny rozdział!;!;!kiedy naxt?
OdpowiedzUsuńLiam do szpitala at now!:*
OdpowiedzUsuńKocham bloga *.* kiedy następny rozdział?/
OdpowiedzUsuń28.01 :) po prawej stronie zawsze jest informacja na ten temat :)
UsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńTęsknię za Liam'em, gdzie on jest ? kochaniee? :))
OdpowiedzUsuńNiech jakiś głos w głowie mu powie, żeby szybko leciał do szpitala !
uwielbiam <3
@katie_only